Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 18 czerwca 2014

Mozaika

Prezydent ma jasno powiedzieć czy jest częścią sitwy czy nie. Może oczywiście zaprzeczać, ale to daremne. No, gdyby wezwał premiera do ustąpienia, to by jakoś dowiódł swojej niewinności. Podobnie jest z naszą demokracją. Albo jest pozorna albo rząd ustąpi. Zarówno więc prezydent jak i nasz ustrój muszą dowieść fałszywości odwrotnego twierdzenia od tego, że wszystko jest w porządku. Wedle Kaczyńskiego mogą to osiągnąć jedynym tylko sposobem. Skłaniać rząd do abdykacji, bo jeden minister przeklinał w restauracji a drugi  nawet zabiegał o protekcję. Większość parlamentarna to furda. 

Jarosław Gowin porzucił maskę liberała i staje do dyspozycji Kaczyńskiego. Nie wejdzie do PiSu, ale gowinowcy wraz z ziobrystami poprą wniosek sprawiedliwych o wotum nieufności dla gabinetu Tuska. Tak to w obliczu wyższych celów się kończy liberalizm niektórych polityków. I tak wygląda wpakowanie się z deszczu pod rynnę. 

Ba, nawet SLD zapomina o tym skąd pochodzi również przeklinający przy posiłku prezes i publikuje jakieś obelżywe wizerunki… Tuska. Memy, jak mądrze powiadają znawcy. Bo wyraziciele lewicy prezentują się już mniej mądrze.

Narodowcy zaś podrywają do dzieła ulicę. Zatrzymanie menadżera restauracji, w której nagrywano rozmowy polityków to dla nich najlepszy dowód na to, że nie jest u nas w porządku. Naród ma bowiem prawo wiedzieć o czym jego wybrańcy rozmawiają przy obiedzie. Wiadomo, że wtedy co w sercu to i na języku. Dlatego zorganizowano manifestację. Rząd bowiem zastrasza tych, którzy podsłuchując pracują dla dobra… no właśnie, dla czyjego dobra się podsłuchuje? Tyle tylko, że w efekcie przesłuchań menedżera uwolniono od podejrzeń.

Eksperci też wyliczyli, że emisja nowych banknotów powiększyła ilość gotówki na rynku o dwa procent. Bo naturalnie się zużywają nominały o wartości najwyżej 0,3% rocznie a tu taki wzrost. To ma dowodzić, że przeklinając w knajpie rząd dokonał jednak niecnej transakcji z bankiem centralnym i ten drukuje pieniądze udając, że unowocześnia ich zabezpieczenia. W wyniku tego nie będzie może deflacji z braku pieniędzy na rynku a ta by dopiero napędziła wiatru w żagle keynesistów.

Mamy więc zjednoczenie opozycji, która natężyła wszystkie siły w obronie… własnych marzeń o sprawowaniu rządów. Wprawdzie jedni z nich zapowiadali deregulację dla dobra Polski, drudzy dokładne wyregulowanie wszystkiego a inni z miłości do ojczyzny podpalali  tęczę lub spuszczali łomot squatterom, bo nieobyczajni są wielce i żyją w zgodzie z seksualnymi odmieńcami. Wbrew jeszcze innym, wspierającym mniejszości seksualne. Kiedy by tylko obalili wespół tego wstrętnego Tuska, natychmiast by sobie musieli skoczyć do gardeł wpędzając Polskę w rzeczywistą anarchię.

Kanikuła idzie wielkimi krokami i ostatnie dni politycznego sezonu są wykorzystywane do szerzenia coraz bardziej bzdurnych oskarżeń. Populiści już nie próbują maskować swoich wymysłów. Przecież po wakacjach i tak nikt nie będzie ich głupot pamiętał. A zawsze będą mogli mówić, że byli przeciw.

Bo to rewolucjoniści właśnie, których oburzyło przeklinanie władzy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz