Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 18 września 2024

Erozja

 Pięknie pokazaliśmy, że potrafimy pomóc naszym sąsiadom z Ukrainy. Proszę, abyśmy teraz pomogli naszym rodakom. Wielu z nich straciło dobytek całego życia - apelował prezydent. Pojedzie na tereny powodziowe, kiedy skończy się stan zagrożenia, by nie dezorganizować pracy obecnych na miejscu służb.

To bardzo rozsądne stanowisko. Prezydenckie zdjęcia, wykonane podczas poprzedniej, znacznie mniej dolegliwej powodzi, gdy w przeciwdeszczowym kostiumie wizytował wały i z demonstracyjnym natężeniem śledził nadchodzącą jakoby falę, odebrały całą powagę jego przedsięwzięciu. Szczęśliwie żadna woda tam wtedy nie nadeszła. Teraz rzeczywiście trzeba pomagać. Nie mając atoli autorytetu prezydenta Czech, w przeciwieństwie do niego Andrzej Duda woli się nie mieszać do bezpośredniego wspierania obrony przed żywiołem. W najbliższą zaś niedzielę spotyka się z Donaldem Trumpem w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii i to jest teraz istotne. 

Gorzej naszym prawicowcom poszło w Parlamencie Europejskim. Rzecz miała miejsce podczas pierwszego wystąpienia ich modelowego deputowanego, próbującego głosić podobny do Donalda Trumpa pogląd o pomocy Ukrainie. Ponieważ nie należy do żadnej parlamentarnej formacji politycznej, korzystał z prawa zadania trzydziestosekudowego pytania, przysługującego każdemu europosłowi. Zaczął od pozdrowienia laudetur Jesus Christus, ale i to nie pomogło. Wyłączono mu mikrofon. Pytał bowiem Czy mamy do czynienia z pewnego rodzaju radą wojenną? Czy naprawdę będziemy walczyć? O jaką sprawę? Z kim? Jakimi zasobami? Nie pomagacie Ukrainie przedłużając tę wojnę. Nie pomagacie ludności ukraińskiej, która szuka schronienia i ucieka ze swojego kraju. 

Wygląda więc tak, że polityce wewnętrznej wystarczyła powódź, aby chociaż trochę poprawić postawę prezydenta. Za granicą nawet wojna niczego tu nie zmienia. Wszak dla naszej prawicy polityka wewnętrzna była zawsze ważniejsza od zagranicznej.

Rzecz ma szczególne znaczenie dla całej polskiej jedynie słusznej formacji, bo czterech jej deputowanych będzie niebawem broniło w Strasburgu swego immunitetu. Rzecz mogłaby być opóźniona, gdyby Ursula von der Leyen nie ustaliła jeszcze składu Komisji Europejskiej. Zrobiła to wczoraj i teraz może też przesłać do PE swoją opinię w rzeczonej sprawie. Nie rokuje to dobrze na przyszłość tych reprezentantów dobrej zmiany. 

Cała formacja na tym ucierpi. Coryto, ergo sum, podpisał swój ostatni rysunek Henryk Sawka, komentując tak problem, w który wdepnęła.

2 komentarze:

  1. Mnie w sprawie Brauna interesuje już tylko jedno;
    dlaczego toto jeszcze nie siedzi? Aż takie wpływy ma MOSKWA? Tyle!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jawnie można sobie gadać, co się chce.

      Pozdrawiam również.

      Usuń