Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 29 września 2024

Fobos

 Zwolennicy oczekują prawdy od swoich reprezentantów politycznych. Oni zatem, nawet jeżeli to sprzeczne z ich doraźnym interesem, nie mogą kłamać. Kiedy to robią, ujawniają przekonanie, że od innych również nie oczekują prawdy. Udają zatem tylko, że wierzą swoim zwolennikom. To by atoli wykluczało związek pomiędzy wybranymi i wybierającymi. Nie można popierać kogoś, komu się nie ufa. Chyba że istnieje jakiś przymus, utrzymujący wzajemne relacje w stanie, pożądanym przez ich uczestników.

W grę mogłaby wchodzić chęć osiągnięcia materialnych korzyści. Może to jednak dotyczyć tylko niewielkiej części potencjalnych admiratorów. Zdobycie władzy nie jest zatem możliwe bez uprzedniego przekonania wybierających. Muszą najpierw wybrać reprezentację, która później będzie ich wyzyskiwać.

I tu się pojawia siła strachu. Jeżeli społeczność wierzy, że jakiś potężny szatan ostrzy sobie na nią zęby, może się łączyć instynktownie wokół energicznej jednostki, nawet jak w innych sprawach nie jest godna zaufania. Popiera ją w nadziei, że we własnym interesie weźmie na siebie ciężar walki z zagrożeniem. Jeśli nawet nie pokona mniemanego szatana, to zmęczy go tak, że nie starczy mu sił, aby zbyt dojmująco szkodzić.

Inteligentniejsi jednak i dostatecznie cyniczni apologeci rzekomego pogromcy zła oczekują gratyfikacji. Z nich się wywodzi kamaryla, niezbędna w każdym, zamykającym się środowisku. Myślący bowiem logicznie politycy raczej nie dają wiary wydumanym niebezpieczeństwom. Muszą zatem mieć jakąś intratę. Nikt przecież bystrzejszy nie zrobi z siebie idioty bezinteresownie. Im więc bardziej absurdalny związek zastrachanych zagrożeniem, tym więcej trzeba płacić klice.

Kiedy zaś wali się cały gmach bzdur, które budują strach, jego głosiciele nie szczędzą obelg sprawcom katastrofy. Prezentują tak żal i swoją marność moralną i kulturową. W takim bowiem przypadku wszelkie pozory nie mają już znaczenia.

I skąd my to znamy?  

6 komentarzy:

  1. -fere-
    Najlepszym sposobem pozyskania zwolenników, wg elit PIS-u
    jest projekcja swoich niegodziwości (te znają najlepiej) na przeciwników politycznych.
    Niespełnione fantazje prezesa Jarosława Rajmundowicza, co do swojej osoby wyraził dobitnie charakteryzując cechy nowego prezydenta: "młody, wysoki, okazały, przystojny, musi mieć rodzinę, musi znać bardzo dobrze język angielski, musi być obyty międzynarodowo". Czy choć jedną z tych cech można odnieść do niego? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Prezes wyznaczył zaporowe standardy dla kandydata. Określając dość powszechne zewnętrzne cechy kandydata w połączeniu z intelektualnymi, które PiS uważał za właściwość zwalczanych elit, dał przeciwnikom możliwość krytykowania każdego kandydata. Takich bowiem, którzy są obyci za granicami wypchnięto z partii albo sami ją opuścili.

      Usuń
  2. Zemści się na nas wszystkich fakt, że nie nazywamy spraw po imieniu . Można zatem przejść do porządku dziennego nad zmianą siłą i podstępem przy pomocy ,,małych zielonych ludzików'' zmienić, bez konstytucyjnej większości 2/3 ustrój Państwa i śmiać się ciemnemu ludowi kurszczaka , acz nie tylko jemu w twarz i nie odpowiadać za Zbrodnię Stanu... Można? MOŻNA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Określenia występujące w kodeksach są zarezerwowane dla sądów. Powoduje to powściągliwość komentujących.
      Wydaje się, że fakty krzyczą doststecznie głośno.

      Usuń
    2. A winni tym się jakoś przejmują? martwią?

      Usuń
    3. Jeżeli nawet nie, to niebawem zaczną

      Usuń