Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 2 marca 2018

Weltszmerc

Roztopiło mu się nagle słonko w plusze,
choć powinno obiektywnie wszystko grać.
Transcedentny smutek kładzie się na duszę –
coś dziwnego się zaczyna w chłopie dziać. [Przybora]
Parlament Europejski wybrał. Następcą Ryszarda Czarneckiego na stanowisku wiceprzewodniczącego został Zdzisław Krasnodębski. Wszystko zgodnie z zapowiedzią liderów ugrupowań politycznych sprzed głosowania, wedle której miał zostać poparty kandydat zgłoszony przez Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, z której się wywodził poprzednik obecnego wiceprzewodniczącego.
Konserwatyzm pochodzi od monarchii. Wiadomo, że każdy król czy książę był jej zwolennikiem, bo legitymizowała sukcesję tronu. Szczególnie kiedy przestawały działać bajdy o pozaziemskim pochodzeniu dynastii. Merowingowie na przykład mieli być potomkami morskiego potwora, kiedy więc pierwsi Karolingowie się mogli poszczycić jedynie godnością ich majordomów, musieli się stać zwolennikami tradycji, którą sami ...zmodyfikowali.
Kiedy więc chrześcijaństwo się stało religią państwową w Cesarstwie Rzymskim, także przyjęło konserwatyzm jego monarchów, wbrew swej własnej nauce, która ma wszelkie znamiona lewicowości. Wystarczy wspomnieć los bogacza w aforyzmie o uchu igielnym. Nic więc odkrywczego w tym, że jest oczywistym oksymoronem nazwa frakcji parlamentarnej, która desygnowała kolejnego wiceprzewodniczącego.
Może dlatego owi zachowawczy postępowcy nie bardzo są słuchani w sprawach, których nie obejmuje polityczna poprawność czy kurtuazja. Parlament bowiem wbrew nim poparł Komisję Europejską w aktywizacji pierwszego punktu siódmego artykułu Traktatu Europejskiego w sprawie ryzyka jego naruszeń w Polsce. Kiedy KE uzna, że dwa następne trzeba również aktywizować, mamy gotowe sankcje prawne.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że ten drugi krok Parlamentu zostanie u nas przez oficjalną propagandę uznany za przejaw niegodziwej działalności opozycji. Od dawna przecież wedle naszych konserwatystów to komentatorzy absurdalnej rzeczywistości, a nie jej twórcy są u nas pomawiani o sprowadzanie na kraj skutków ich zabawy.
A przecież już u zarania dwudziestego wieku Partia Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa nie była w stanie wprowadzić swego kandydata, Jaroslava Haška na stanowisko starosty. I jej nazwa nie nosiła w sobie oczywistej sprzeczności. Czyli ciągle jeżeli postępowy to tylko imposybilizm. Jak to w konserwie.
I o czym tu mowa? ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz