Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 22 marca 2018

Magierszczyzna

“Człowieku, świat stoi przed tobą otworem, więc uważaj, byś zeń nie wyleciał”  [S. Lec]
Naszym celem, jako największego państwa w regionie, jest reprezentowanie wobec innych krajów interesów naszych sąsiadów, tych zbieżnych z naszymi. Taki mniej więcej jest sens expose’ szefa MSZ. Samopoczucie zaś naszych polityków poprawiła swoją wizytą Angela Merkel, która wedle nich przyjeżdżając do Warszawy pokazała, że jesteśmy niezbędnym elementem polityki RFN.
Komisja Europejska nie jest superrządem, a Parlament Europejski - superparlamentem” mówił nasz minister i nasze sprawy będziemy załatwiać w dwustronnych kontaktach z innymi krajami. Także z Rosją, gdzie naszym głównym dążeniem jest zwrot wraku prezydenckiego samolotu, rozbitego w Smoleńsku.
Wynika z tego, że my pojmujemy rolę UE podobnie, jak roszczeniowcy istnienie własnego państwa. Ma dawać i potwierdzać. Unia zaś wymaga przestrzegania podpisanego przez nas traktatu, co my uważamy za szykanę.
Nasze więc wypowiedzi, nawet ujmowane w księgi, białe w dodatku, są krytykowane jako nie na temat. „To, co chcemy zobaczyć, to kroki do przodu. „Biała księga” nie zawiera konkretnych odpowiedzi na rekomendacje. Muszę podkreślić, że jeśli ta koncepcja, że masz prawo do reformowania wymiaru sprawiedliwości (…) jest rozumiana jako prawo do podporządkowania wymiaru sprawiedliwości kontroli politycznej, to mamy problem”. Tak rzecz skwitował Frans Timmermans.
W najbliższym zatem czasie będzie raczej wdrożony artykuł 7. Traktatu Unijnego, co praktycznie odbierze nam możliwości decydowania o czymkolwiek w Europie, która się wedle nas znajduje w kryzysie aksjologicznym – taką właśnie wadę ideolodzy przypisują każdemu atakowanemu przez siebie państwu. Jako uczestnik NATO również straciliśmy znaczenie, odbierając armii środki na modernizację i przeznaczając je na ewentualną partyzantkę.
W sumie dążymy do pozycji Ankary, która nie uznaje zachodnich standardów polityki, ale jest tolerowana, bo kiedy Zachód ją odepchnie, sprzymierzy się z Moskwą. My nawet takiego straszaka nie mamy w zanadrzu, bo Rosję możemy interesować dopóty, dopóki bruździmy "kapitalistom" jako ich pełnoprawny sojusznik. Kiedy nim nie będziemy, skończy się zainteresowanie nami. Przestaniemy się bowiem w ogóle liczyć jako ewentualny partner, nawet do sporu, nawet o wrak. Przecież naszym rzecznikiem i gwarantem staje się wtedy Budapeszt, powiązany z Rosją a dostatecznie zręczny, aby z Unii się nie wyprowadzać.
W sumie więc tworzymy swoistą suwerenność. W środku Europy budujemy skansen, omijany nawet przez gazowe rurociągi. Jak bowiem wyglądamy w oczach Zachodu, pokazuje film “Litewski przekręt”. Rzecz jest tak wstydliwa, że pozostanę w nadziei o przemijającym oddziaływaniu sztuki filmowej. Niestety, nasz sen o wielkości ma równie solidne podstawy jak smoleński zamach, z którego uzasadnienia wycofują się nawet najbardziej zdecydowani zwolennicy.
A jeszcze niedawno byliśmy wzorcem udanej transformacji i państwem sukcesu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz