Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 4 marca 2018

Gorlenie

Na czym polega spór? Jedna strona powiada, że Polacy nie mogą odpowiadać za zbrodnie na Żydach, bo w czasie ich popełniania Polska była okupowana przez Niemców. Druga stwierdza, że natężenie antysemityzmu w Polsce ułatwiało okupantom ich zbrodnicze dzieło. Jedno i drugie jest uogólnieniem, które nijak nie może być podstawą do oceny faktów. Te należy rozpatrywać indywidualnie i to już teraz jest dzieło historyków i publicystów.  
Od momentu kiedy w rzecz się wtrącili ideolodzy i polemikę przenieśli w sferę prawną, to jednak sądy by miały rozstrzygać, czy poszczególne fakty odpowiadają ogólnej zasadzie, której z nich i za ewentualną pomyłkę karać, nie bacząc, że errare humanum est.
Tak się mniej więcej przedstawia istota sporu, który rozpętała zmieniona ustawa o IPN. W wyniku awantury politycy PiS najpierw zapewniali, że będzie ona zamrożona, potem że jej ewentualna niezgodność z Konstytucją pozwoli na modyfikację, na ostatek zaś, że to nasza wewnętrzna sprawa i innym do niej zasię. Mamy więc napięte stosunki z Izraelem i Stanami, które zarzucają Polsce tłumienie wolności słowa, czyli uniemożliwianie rozstrzygania wątpliwości w otwartej dyskusji.
To zawsze tak jest, że kiedy doktryna zostaje upaństwowiona, bezkrytyczni apologeci jedynie słusznej prawdy prześcigają się w gorliwości. Zasada cuius regio, eius religio ma i takie konsekwencje. Oportuniści chcą się wkraść w łaski ideologa i rzecz zaczyna się napędzać sama, zmierzając do absurdu. Tu też działa niewidzialna ręka. Na tym się zasadza dramat dzieci rewolucji, pożeranych przez swą rodzicielkę. Starały się ratować ideały przed degeneracją, powodowaną przez nadgorliwców. To zaś jest niemożliwe.
Dogmat bowiem musi być nieomylny. Nie może więc korygować własnych błędów, bo przestanie istnieć. Jego klęska uczyni przeciwników zwycięzcami. Całkowitymi. Dlatego też rozmowy polsko-izraelskie nie mogą niczego załatwić. Aliści nowelizacja ustawy jest także przez zwolenników “dobrej zmiany” nazywana bublem prawnym lub w ogóle przez nich traktowana jako idiotyczna. Dlatego i przed swoimi musi być broniona, niczym niegdyś socjalizm przez Jaruzelskiego.
Najzabawniejsze, że w wyniku uchwalenia inkryminowanej nowelizacji cierpi też konstrukcja pisowskich poczynań ideologicznych. Chociażby degradowanie uczestników WRON. Przecież w czasie komuny Polska również nie była państwem suwerennym, jeżeli nie okupowanym zgoła, a nikt nie zakazuje posądzać Polaków o komunizm. Więcej, organiczny indywidualizm Polaków utrudniał dzieło komunistom.
Najgłębsze są dołki, które się samemu pod sobą wykopało. Teraz widać to najwyraźniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz