Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 22 sierpnia 2019

Mniemanologowie

To minister Ziobro poprosił wiceministra Piebiaka o ustąpienie. I to niezależnie od tego, że jego zastępca zaprzeczał doniesieniom Onetu. Ponieważ oficjalna propaganda przyjmuje zaprzeczenie za dobrą monetę, rzecz jest wewnętrznie sprzeczna. Podobnie było z ustąpieniem marszałka Kuchcińskiego, który miał nie pogwałcić nawet obyczaju a odszedł, bo opinia publiczna tak chciała.
Były już mąż pani Emilii, hejterki atakującej sędziów zrzeszonych w Justitii napisał do Onetu pełen goryczy list, w którym wyrzuca portalowi, że do rozpowszechniania sensacyjnych informacji wykorzystuje dramat jego dawnej żony, borykającej się z alkoholizmem i zaburzeniem osobowości. Tymczasem wydaje się, że to właśnie ona ujawniła przedsięwzięcie i teraz na sobie doświadcza jego działania.
Sędziowie zrzeszeni w “Justitii” i prokuratorzy z “Lex super omnia” żądają powołania komisji śledczej dla wyjaśnienia afery. Uważają, że prokuratura nie jest w stanie jej rozwikłać, bo na sposób radziecki podlega ministrowi sprawiedliwości. On zaś jako przełożony wiceministra Piebiaka albo sprawował nad nim niewłaściwy nadzór i nie wiedział o poczynaniach podwładnego, albo był wtajemniczony i je akceptował. Dobra zmiana, podporządkowując prokuraturę ministrowi zastawiła na siebie zabawną pułapkę. Nie da się przecież ogółu przekonać, że będzie teraz niezależna od swego szefa.  
Paweł Poncyliusz, niegdyś wzięty wyraziciel PiS-u wątpi w zapewnienia, że minister Ziobro nie wiedział o poczynaniach swego zastępcy. Więcej, mówi o “kompromatach”, materiałach kompromitujących osoby publiczne, gromadzonych wedle niego przez partię w zielonych teczkach. Uderza tu terminologia, żywcem przejęta od sowietów.
Zabawnie to koresponduje z twittem Donalda Tuska, który pisał o bolszewikach w ogóle, a za porównanie obrazili się wyraziciele dobrej zmiany. Aliści trudno się oprzeć konstatacji, że Sowieci mieli jednak dużo łatwiej. Nikt im nie wyciągał niewygodnych faktów na światło dzienne, a jak już, to bardzo krótko. Ewentualne więc szukanie analogii dobrozmiennych zawiłości z bolszewickimi muszą być chybione. 
I jak mówił Jan Tadeusz Stanisławski “to by było na tyle” albo kończy sprawę, jak by chciał premier.

2 komentarze:

  1. Oj cos za lekko nad tym przechodzisz Gdy Trad w Pałacu Sprawiedliwości.Ci"panowie" dalej będą z łańcuchem na szyi ferować wyroki/w imieniu Rzeczpospolitej/ decydować być może i o Twoim losie.
    Oni gangsterzy o bolszewickim pojmowaniu sprawiedliwosci
    A przecież
    "Sędzia jest zobowiązany do utrzymywania w nieskazitelności swojego wizerunku - to praca 24 godziny na dobę, w każdych okolicznościach. Dlatego też w codziennym życiu (prywatnym i publicznym) sędziemu narzucone są pewne ograniczenia. Ci z sędziów, którzy osiągnęli wiek emerytalny, nie przechodzą na emeryturę, ale są w tak zwanym stanie spoczynku - i w dalszym ciągu zobligowani są do godnego zachowania. Do końca swojego życia sędzia musi dawać moralny przykład.
    Choc z drugiej strony rozumiem iż po całej akcji tzw sprawiedliwosci,paszkwilów na bilbordach i powiedzenia Mateuszka "uznaje sprawę za zakończoną"można sprawę bagatelizować.
    Dotąd, aż się samemu nie stanie przed sądem i "takim" sędzią.

    OdpowiedzUsuń
  2. 13go to feralna data,dla kogo? jest oczywiste. Jesteśmy nad krawędzią.Do suwerena to nie dociera co się "wyrabia".
    Co ma rozum do gadania, gdy atakuje głupota.Nadchodzą ciemne czasy

    OdpowiedzUsuń