Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 29 sierpnia 2019

Niesprawiedliwości

Ujawniono wykaz podróży lotniczych Beaty Szydło z czasów jej premierowania. Różnie jest to komentowane. Najlepszym bowiem sposobem podporządkowania sobie ludzi jest mówienie im tego, co chcą usłyszeć. Wszak nie tylko dobra zmiana posiadła makiaweliczne prawdy.
Obiektywnie zaś wygląda to tak, że łącznie zarejestrowano 253 loty pani premier, 164 krajowe i 89 zagranicznych. Ze wszystkich zaś peregrynacji 69 zakończyło się w Krakowie lub Katowicach, co wielu uważa za powroty do domu. Czy połowa krajowych podróży lotniczych to dużo?
Pani premier urzędowała w ciągu 530 dni roboczych. Z tego w 180 dniach absorbowały ją przeloty. Na ich trud poświęciła też 20 niedziel. Co trzeci więc dzień powszedni jej sprawowania urzędu wiązał się z uczestniczeniem w locie. No i z niedziel czasu swego urzędowania prawie co czwartą nasza premier przynajmniej częściowo spędziła w podniebnej podróży.
Jeżeli się weźmie pod uwagę skutki owych lotów, to za granicą się nie bardzo sprawdziły. Darujmy już sobie maltańskie zwycięstwo. W kraju zaś były jak najbardziej skuteczne. Jeżeli się porówna negatywny elektorat pani Szydło z takim samym każdego innego polityka dobrej zmiany, to widać, że jej metody sprawowania urzędu odniosły sukces.
Czy elektorat dobrej zmiany chce usłyszeć co innego? Wątpliwe. A zwolennicy opozycji? Też pewnie nie. Czyli informacja jest na czasie i, co najważniejsze, przyczynia się do zadowolenia jednych i drugich. Trzeba przecież likwidować podziały.
Promocja zaś bezpieczeństwa lotniczego transportu w zestawieniu z lądowym też nie jest do pogardzenia. Przecież w powietrzu nie ma posiadaczy samochodów seicento, rozpierających się za kierownicą swoich pojazdów i powołujących się na kodeks drogowy.
Nieuprawniony też okazuje się zarzut, że dobrozmienny premier u nas nie decyduje o niczym. A chociażby wybór sposobu podróżowania i jego promocja?
No i komisarzem unijnym ma być… Szkoda gadać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz