Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 24 czerwca 2018

Reakcja

Kiedy traci jednostka, traci też społeczność, do której jest przypisana. Jeżeli całą grupę dopada klęska, odpowiednio większą szkodę ponosi zbiorowość, tworzona też przez jej poszkodowaną część. Odwrotnie jest, kiedy zyskuje ktoś lub gremium. Wtedy wszyscy z ich środowiska odnoszą jakieś korzyści.
Najlepiej to widać w gospodarce. Kiedy ona rośnie, korzystają na tym także najbiedniejsi. Nędzarz w Niemczech jest krezusem w stosunku do swego greckiego na przykład odpowiednika. Kiedy ekonomia państwa popada w kryzys, nieszczęście dopada wszystkich, najbardziej zaś tych, którzy nie mają zasobów pomagających przetrwać.
Z przytoczonych tu prawideł wynika różnica sposobu uprawiania polityki w dojrzałych i wschodzących demokracjach. Tam, gdzie ludzie mają silniej ugruntowane nawyki, politycy starają się dyskutować z sobą. Rzecz się zasadza na tym, aby najpierw zrozumieć adwersarza, potem starać się o zrozumiałe zaprezentowanie własnych tez. W krajach od niedawna zażywających wolności, walka polityczna idzie bez pardonu, moje musi być na wierzchu.
Kiedy się uznaje potrzebę poprawienia gospodarki, w dojrzałych demokracjach uznaje się również konieczność wzięcia pod uwagę potrzeb wszystkich obywateli, aby korzyść z poczynań była największa. Jeżeli się politykę uprawia na sposób kibolski, dąży się do unicestwienia i upokorzenia przeciwnika dla wywyższenia siebie, totumfackich i ewentualnie wspierającej ich masy. Wtedy też jedynym skutkiem muszą być straty.
Widać to ostatnio w Brukseli. Podczas gdy w obliczu kolejnej fali emigracji z państw ogarniętych wojną Unia organizuje nieformalny szczyt, dla podjęcia wspólnych kroków, my go bojkotujemy. Jeszcze wyraźniej to wychodzi, kiedy Sejm w trybie alarmowym odwołuje długo przygotowywane spotkanie z przedstawicielami Bundestagu, bo Prezes zwołuje w tym samym czasie naradę, aby sprawdzić telefony swoich posłów. Pragnie odkryć nikczemnika, wynoszącego mediom partyjne tajemnice.
Nowy Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie staje przeciwko chuligańskiemu uprawianiu polityki i wulgarnej demokracji, w której się populistyczna władza stara wywyższyć zwolenników kosztem opozycji, wmawiając że to oni właśnie stracili w kapitalistycznej Polsce swoje szanse wraz z pegeerami, gospodarką nakazowo rozdzielczą i jedynie słuszną dyktaturą.
Nie wiadomo, czy się inicjatywa byłego prezydenta utrzyma. Ale nawet jak upadnie, niewątpliwie zostanie zastąpiona przez kolejny twór tego typu. Jest bowiem oczywiste, że dla dobra państwa trzeba najpierw przywrócić w Polsce trójpodział władzy, niezależność sądów i odebrać ideologii życie publiczne. Dopiero za tym mogą pójść inne rozwiązania, na których nikt nie straci, mimo różnic politycznych w obozie nowej koalicji, a które zażegnają niebezpieczeństwo kryzysu, jaki nas niewątpliwie czeka, jeżeli pozwolimy na autorytaryzm.
Możemy się zatem cieszyć, że mamy już pierwszą oznakę powstawania wspólnego, antydemagogicznego bloku sił demokratycznych i życzyć mu szybkich sukcesów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz