Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 26 czerwca 2018

Postępy

Najmniejszy deficyt od lat, nawet nadwyżka budżetowa, uszczelniony VAT, wystarczy nie kraść, pieniądze są na wszystko. Tak słyszeliśmy w kampanii wyborczej, podczas sprawowania władzy, obok na wyprzódki powtarzanych bajdach o winie Tuska. Nie miał, nie przewidział, jest winny.
Dzięki temu z góry można było przewidzieć wiele reakcji jedynie słusznych mediów, co znakomicie wykorzystał jeden z internautów, zamieszczając taki oto mem:
Chociaż Cezary Michalski wczoraj, w programie Elizy Michalik ujawnił pogląd, że nasza reprezentacja odzwierciedla stan umysłów Polaków po powstaniu z kolan. Wszyscy wszystkim zazdroszczą, nade wszystko zaś nienawidzą jedynej siły, zdolnej ich wyrwać z marazmu i nie grają na Lewandowskiego.
W tym kontekście nie wydają się niczym dziwnym słowa premiera Morawieckiego, który przedstawiając swój stosunek do aresztowania prezesa GetBacku stwierdził, że podczas śledztwa „na jaw będą wychodzić wszystkie możliwe powiązania, w tym również powiązania personalne z politykami Platformy”.
Jedynie słuszne przekonanie jest często zbyt oczywistą lipą, aby mu dawać wiarę, ale czasem się zdarza, że to niesłuszne media przynoszą rzeczy zaskakujące. Oto Renata Grochal w Newsweeku opisuje aferę GetBacku jako element gry politycznej między premierem Morawieckim a ministrem Ziobrą. Areszt nałożony na prezesa bankrutującej spółki miałby wydobyć z niego haki na politycznych konkurentów ministra sprawiedliwości w łonie własnego obozu.
Wcześniej już publikowano list, jaki do premiera miał przedtem napisać przebywający teraz w areszcie prezes GetBacku. Wymienia on tam tytuły prorządowych pism, które wspierał oraz podaje nazwy inicjatyw propagandowych, promujących słuszną linię partii, także współpracę Polski, USA i Izraela, korzystające rzekomo z finansowego poparcia spółki.
To zaś, że aparat ścigania jest bezwzględny dla opozycjonistów, widać na przykładzie sprawy Władysława Frasyniuka. Jest on oskarżany o fizyczny atak na policjantów, których miał kopać, kiedy go wynosili z miejsca, ograniczonego barierkami, rezerwowanego w ten sposób na użytek uczestników smoleńskiej miesięcznicy sprzed roku.
Sąd już uznał za bezpodstawne nałożenie kajdanek podczas zatrzymania nie stawiającego oporu opozycjonisty, dla doprowadzenia go w lutym bieżącego roku na przesłuchanie w prokuraturze. Także siadanie na bruku przed pochodem miesięcznicowym nie jest wykroczeniem, a korzystaniem z konstytucyjnego prawa do wyrażania poglądów, co również zostało potwierdzone przez przez sąd. Teraz pod jego oceną znajdą się prokuratorskie dowody na kopanie i popychanie funkcjonariuszy.
Dociskanie więc śruby biegnie od absurdalnych pomówień opozycji i osiąga teraz etap oskarżania jej przedstawicieli przed sądem. Na razie media się wydają wolne, ale jeżeli rzeczone wrażenie jest słuszne, publikatory również doznają opresji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz