Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 10 lutego 2019

Kurzawa

Robert Biedroń doświadczy chyba skutków oportunizmu swoich wyrazicieli. Przedstawiciel jego ugrupowania oznajmił w TVP, że w sprawie kobiet PO była gorsza od PiS-u. Odwoływanie się do poparcia mniej roztropnej części elektoratu musi prowadzić do zderzeń ze zdrowym rozsądkiem. Tyle tylko, że może też mieć fatalne następstwa. Ich poprzednicy w głoszeniu swojej odwagi i bezkompromisowości w zwalczaniu zła wpadli w dokładnie tę samą pułapkę.
Kiedy ogłosili powszechną i bezwzględną lustrację, jakoś dziwnie zapomnieli objąć nią Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Tam właśnie na przemian z prezesowaniem Srebrnej (tu też nie lustrowano?) zatrudniał się jako szef ich protegowany, skądinąd zarejestrowany jako TW. Organizował nawet w Funduszu sympozjum na temat szkodliwości ubeckich delatorów dla bezpieczeństwa państwa.
Plama na wizerunku najwierniejszego depozytariusza dobrozmiennych wartości wyszła na jaw (układ?) mimo że stosowne dokumenty trafiły do zbioru zastrzeżonego, gdzie się przechowuje teczki tych, których niesławna przeszłość jest godna utajnienia. Mimo to wypłynęły podobnie zresztą jak tajemnice wiceministra z dziwnymi podpisami poparcia list wyborczych, czy szefa WORD, instytucji egzaminującej kierowców, który był karany za łamanie przepisów odebraniem punktów w liczbie wymuszającej ponowne przystąpienie do egzaminu na prawo jazdy.
Stwarzanie wrażenia, że się ma receptę na wyplenienie zła, jest odwiecznym sposobem zdobywania władzy. Również wykazywanie, że inni są nikczemnikami, a zwolennicy odmiennego poglądu wcieleniem diabła, które w dziele obrony dobra należy unicestwić. Wtedy też cel uświęca środki. Stąd się wzięły gułagi, stosy i inne takie zbożne sposoby zachowania rządu dusz.
Kiedy się początkowo łamie tylko niektóre zasady, potem w kąt idą wszystkie. Wścibskie zaś media potrafią ujawnić fałsz. Ten się zresztą od razu daje wyczuć w nadgorliwości politycznych prestidigitatorów. Stąd namaszczona walka z upadłym komunizmem natychmiast kazała podejrzewać nieczyste intencje jej liderów. Teraz głosiciele nowego sposobu uprawiania polityki, rzekomo bez kłótni a za pomocą argumentów, sięgają do demagogii, oczywistej dla każdego, kto potrafi sobie przypomnieć chociażby losy dyrektywy antyprzemocowej.
Nie jest łatwo wejść do polityki na skróty, nie przecząc sobie samemu. Jeżeli walka polityczna ma służyć doraźnym celom, łatwo schodzi na manowce. Biedroniowcy utrzymują, że ich celem ma być trwała naprawa Rzeczypospolitej, a nie doraźne nachapanie się. Sięgając do PiS-owskich metod zwalczania konkurencji narażają się na utratę wizerunku, mimo że daleko im jeszcze do przykładodawców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz