Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 3 lutego 2019

ECS

Europejskie Centrum Solidarności zostało pozbawione przez ministra części dotacji Ministerstwa Kultury. Okazało się nie dość pokorne i w swych ekspozycjach nie uwzględnia preferencji dobrej zmiany. W dodatku na czołowym miejscu prezentuje portret Lecha Wałęsy.
Pewnie chodzi też o to, że ECS nie popiera popularnego w kręgach dobrozmieńców poglądu, jakoby to komuna zorganizowała całą legendę “Solidarności”, działając wbrew jej skrajnie lewicowej części, której liderzy już od 1980 roku zarzucali kierownictwu Związku agenturalność. Potem zaś w wyniku zmowy okrągłostołowej ancien regime zachował władzę i dokonał zdradzieckiej transformacji, którą teraz dopiero dobra zmiana przywraca na tory “sprawiedliwości społecznej”.
Rzecz jest szczególna, bo ECS w trzydziestą rocznicę czerwcowych wyborów w 1989 roku organizuje obchody Tygodnia Wolności. Dobra zmiana zaś w ogóle tego jubileuszu nie dostrzega. Spór więc jest fundamentalny i jego korzenie sięgają daleko wstecz. Wczoraj zaś Rada ECS odrzuciła warunki ministerstwa, jakim obwarowano uzupełnienie dotacji, bowiem jak powiedział Bogdan Lis “trzeba się skupić na trosce o przyszłość, a nie na poprawianiu przeszłości”.
Z powodu awersji do postawy Centrum minister kultury prawie rok zwlekał ze złożeniem podpisu pod nominacją dla jego dyrektora, nie tylko zmniejszył finansowanie o trzy miliony złotych z wnioskowanych siedmiu. Jest to kwota, która stanowi ułamek otrzymywanych przez instytucje wspierające dobrą zmianę, ale dla Centrum stanowi poważną sumę. Aby więc biedzie zaradzić zorganizowano publiczną zbiórkę i już w ciągu dwóch dni uzyskano z nawiązką finansowy ekwiwalent ministerialnego gniewu.
Zadziałał tu ten sam mechanizm, który napędza hojność rodaków dla WOŚP. Im bardziej dobra zmiana ją dezawuuje, tym więcej zbiera datków. Oba wypadki lepiej od wszelkich sondaży pokazują nastroje społeczne Polaków. Odpowiadając bowiem na pytania ankieterów, respondenci mówią, co każe im przezorność. Wbrew bowiem zapowiedziom nie czują się anonimowi. Wszak nie można ufać słowom, kiedy polityk, któremu wedle oficjalnej propagandy gazeta zapewniła przeprowadzenie dowodu jego kryształowej postawy, straszy ją sądem i żąda za to przeprosin.
Tutaj mamy do czynienia z angażowaniem własnych pieniędzy w dzieło uznawane za dobre i przez dobrozmieńców odsądzane od czci i wiary. Plebiscyt jest jednoznaczny i jego wyniki wskazują rzeczywiste preferencje Polaków.
Wspaniała zmiana nie ma więc przed sobą dobrych perspektyw i stąd jej obserwowana ostatnio zwiększona nerwowość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz