Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 20 kwietnia 2017

Dwupodział

“W niedzielę mieliśmy prof. Środę i kapłana - współpracownika „Gazety Wyborczej, którzy bezpardonowo oskarżali Kościół o „destrukcję demokracji”. A w poniedziałek jad sączył się z telewizora za sprawą Jacka Fedorowicza”. Tak portal wPolityce.pl skwitował świąteczne doniesienia TVN24.
O zaangażowaniu hierarchów Kościoła w politykę napisano już mnóstwo. Komentarza wymaga satyryczny program Jacka Fedorowicza, który tam stwierdził, że “Mamy wyjść z Unii po to żeby nie przeszkadzała prezesowi w rządzeniu. On tego chce, bo wie, że Putin z wdzięczności za wyprowadzenie Polski z UE i z NATO będzie się opiekował władzą Kaczyńskiego”. Dodał też, że “Na straży władzy prezesa będzie stała Armia Czerwona”.
To rzeczywiście satyra bolesna dla PiS-u. Partia bowiem nawiązuje do tradycji PC, której programom przyświecał poza wolnym rynkiem antykomunizm i antyrosyjskość. Kiedy się jednak okazało, że w środowiskach inteligenckich są potężniejsi konkurenci, PiS się zwrócił ku “ludowi pracującemu miast i wsi”, czyli mówiąc wprost ku elektoratowi socjalnemu lub roszczeniowemu. Najpierw za pośrednictwem Samoobrony, potem już samodzielnie.
Roszczeniowcy zaś mają jak najlepsze wspomnienia o czasach państwowego sektora, PGR-ach, sekretarzach. Mają również niekłamany wstręt do pierwszej “Solidarności” i libertyńskiej Unii. Na ich więc użytek trzeba było porzucić wolny rynek i stłumić antykomunizm. Także zademonstrować eurosceptycyzm. To zaś osłabia pozycję Polskę, czyli sprzyja usiłowaniom Rosji, ale jest w PiS-ie przyjmowane z dobrodziejstwem inwentarza.
Stąd też zaskakująca na pozór admiracja Gierka. Również eksponowanie nawet takich ludzi, którzy specyficznie zwalczali komunę albo należąc do nomenklatury, albo kradnąc kartki żywnościowe. Wszystko przy dezawuowaniu liderów antykomunistycznej opozycji i oskarżaniu ich o “czerwoność”.
Znakomitego przykładu takiej postawy dostarczyła wczorajsza demonstracja poparcia dla Donalda Tuska, której towarzyszyła kontrmanifestacja przeciwników, demolujących słownie wszystko, co buduje nasz związek z Zachodem i bezpieczeństwo przed agresją.
Szczególnie absurdalnie zabrzmiały słowa PiS-owskiego wyraziciela w programie “Tak jest”, utrzymującego że oto król Europy przyjechał jak Kim Dzong Un, zabrakło tylko płatków róż sypanych przez witających, których jednak jego zdaniem było niewielu. O propozycji chyba wykorzystania kajdanek i szubienicy do powitania Donalda Tuska nie ma już co pisać, chociażby dlatego, że padła w Wielką Sobotę.
Na tym tle szyderstwa Jacka Fedorowicza wypadają jak przekorny żart wobec eksplozji nienawiści po stronie PiS-u. Ale hipokryzja i dwoistość standardów to ta cecha panującej ideologii, którą pan Jacek potraktował dobrotliwiej. Panisko bowiem z niego takie niekłamane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz