Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

czwartek, 9 grudnia 2010

Łagodność

Polityczna gorączka ostatniej środy wyraźnie opada. Teraz trwają jej skutki albo się zaczynają nasilać komentarze. Pierwsze są korzystne dla Bronisława Komorowskiego, który dowodzi że nie jest prezydentem od żyrandola. Chociaż, PiS podnosi jałowość jego zabiegów. Ponieważ jednak robi to już w trakcie prezydenckich akcji dyplomatycznych, tradycyjnie wypada komicznie. Do tego już chyba pisowscy oponenci rządu przywykli. Ich wyborcy też. Jedni i drudzy  wszak z góry wszystko wiedzą lepiej.
Utrata przez partię Kaczyńskiego moderatorów kampanii agitacyjnych na rzecz PJN zaważyła pewnie na tym, że powtarza ona w swej nowej, skierowanej do młodzieży propagandowej akcji niemieckie hasło: du bist Deutschland. Pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich a powielono je za Odrą pięć lat temu po to aby zróżnicowane w Niemczech etnicznie i kulturowo społeczeństwo jakoś zjednoczyć. Nie mają nieszczęśni pisowcy własnych pomysłów i dostatecznej erudycji aby obce lepiej dobierać.
Ale przeciągnęli też na swoją stronę niebezpiecznego krytyka. Zobowiązał się powstrzymać od zgryźliwości pod adresem PiSu za drugie miejsce na jednej z mazowieckich list wyborczych. I będzie teraz ze zdwojoną gorliwością atakował włodarzy. Budzi to radość pani Beaty Szydło, która nie uważa że cena za powściągliwość, zapłacona niegdysiejszemu głosicielowi intelektualnej susłoidyzacji partii jest wygórowana. To chyba nieprawda bo przecież mentalna miałkość poczynań jej ugrupowania jest oczywiście oczywista a stwierdzenie faktu nie może być uznawane za krytykę.
Wczorajsze wysłuchanie PiSu w parlamencie Europejskim przyniosło jednak międzynarodową reakcję. Richard Pipes, niegdysiejszy doradca Ronalda Reagana stwierdza, że Rosja nie miała żadnego interesu w tym aby dokonać zamachu na Lecha Kaczyńskiego. Katastrofa była po prostu wypadkiem lotniczym i dobrze się stało, że w jej wyniku doszło do zacieśnienia stosunków polsko-rosyjskich - dodaje. Godzi to mocno w wyraźnie widoczny zamiar nadania prezydenturze Lecha Kaczyńskiego przez część jego zwolenników międzynarodowego stygmatu męczeństwa.
W takiej sytuacji nie dziwi ponawianie dyskusji o konieczności dokonania wyborów parlamentarnych wiosną. Główny przeciwnik Platformy oddaje pole i nie wykazuje żadnej wewnętrznej zdolności do tego aby się z trendu samozagłady wyzwolić. SLD zaś zaczyna właśnie wewnętrzne rozliczenia po wyborach parlamentarnych i już zaczyna w sondażach dołować. Oba zatem lewicowe ugrupowania osiągną wiosną niż, ograniczający ich szanse na zdobycie znaczącej liczby miejsc w parlamencie. Najlepszy więc czas na wybory jest dla Platformy wiosną.
- Samobójstwo jest najgorszym sposobem pobłażania samemu sobie - pisał w „Rozpaczy” Sirin. Ale infantylizm cechuje dzisiejszą opozycję parlamentarną najbardziej chyba.
Stąd ta samozagłada?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz