Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Prestiż

W Łodzi powstaje Centrum Dialogu, które ma służyć konferencjom i wystawom upamiętniającym łódzkich Żydów. W połowie ma być finansowane przez izraelskiego biznesmena, który się jednak może z podjętych zobowiązań wycofać. Taki zamiar zasygnalizował jego rzecznik. Okazało się bowiem, że rada miejska, nie pytając o zgodę darczyńcy zdecydowała o nadaniu powstającemu obiektowi imienia Marka Edelmana. Z zawartej umowy o donacji podobno wynika, że miasto miało obowiązek uzgadniania z donatorem takich rzeczy. I teraz albo się prezydent Łodzi ze sponsorem dogada albo rada cofnie uchwałę o nadaniu imienia. Jest jeszcze trzecia możliwość:  Łódź zbuduje sobie Centrum sama. W końcu to jej obywatele byli tam mordowani, wypędzani stamtąd, prześladowani. 
PJN zmieni nazwę, bo poszedł z dokumentami rejestracyjnymi do sądu z wnioskiem o rejestrację a tam się okazało, że już od paru dni istnieje. Z zupełnie tylko innym zarządem, składającym się z ludzi, którzy nigdy PiSu nie opuścili. I z zupełnie innym statutem oczywista oczywistość. Powtórzył się więc stary fragment gry,  opracowany jeszcze przez zapomnianego już Adama Słomkę z KPN (nie kandydował w tym roku na prezydenta?) i który posłużył wtedy dla zablokowania jakiejś lewicowej organizacji emerytów. Potem to powielali już anonimowo przeciwnicy Platformy, Demokratów. Ciekawe co kluzikowcy wymyślą. Mają przecież w swych szeregach mistrzów w takich gierkach. Pewnie to ich czujność uśpiło. A poprzednicy się jakoś przy swoich nazwach ostali.
 
Roman Giertych powiedział przed kamerami, że za władzy PiS Jarosław Kaczyński zbierał haki na politycznych rywali. Prezes Prawa i Sprawiedliwości nazwał to wierutnym kłamstwem i skierował przeciwko panu Romanowi pozew do sądu. Na to dawny wicepremier w gabinecie Kaczyńskiego złożył kontrpozew, dodatkowo też wytaczając swemu niegdysiejszemu szefowi sprawę karną. Wnosi przy tym o poddanie prezesa PiSu badaniu na prawdomówność w wariografie. Poza tym na świadków powołał drugiego wicepremiera w najlepszym z rządów IV RP i ministra spraw wewnętrznych w tymże. 
 
Dan Kaminsky, znany hacker - to podobno nasza narodowa specjalność - opracował program do  komórek, który daltonistom umożliwia właściwe rozpoznawanie kolorów. Wystarczy tylko obiektyw telefonu skierować na uliczną lampę sygnałową i już wiadomo czy czerwono czy zielono błyska. Albo na sukienkę towarzyszki spaceru aby naprawdę wiedzieć jaki sobie na dzisiaj kolor wybrała. Można nawet dzięki temu stwierdzić, że nie czerwone a zielone ma ona oczy, na przykład. 
 
Szkoda, że nie pomyślał pan Kaminsky o tym aby podobne urządzenie zafundować osobom publicznym. Pozwalałoby odróżniać to co …
 
No właśnie, co by było potrzebne? Może sposób na oddzielanie dziecka od kąpieli?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz