Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 6 listopada 2017

Równouprawnienie

Trudno jest unormować stosunki społeczności, które od lat pozostawały w konflikcie, kiedy przynajmniej jedna z nich pozostaje w przekonaniu, że jej przedstawiciele zawsze stawali do rozprawy ze złem. Nigdy zaś się nie splamili niczym niegodnym, o czym świadczą ich historycy, najbardziej wiarygodni, bo rodzimi.
Skrywanie zbrodni ziomków prowadzi do fałszowania historii i stanowi zasadniczą przeszkodę w próbie nawiązania wzajemnych stosunków z sąsiadami, wobec przeszłości których zawsze istnieją zastrzeżenia. Rzecz się jeszcze bardziej komplikuje, kiedy po obu stronach granicy mieszkają przemieszani ze sobą przedstawiciele skłóconych niegdyś narodów.
Taki stan mamy teraz z Ukrainą. W naszym i Ukraińców interesie leży zachowanie dobrych relacji. Ciąży nad nami i nimi przeszłość, którą sobie obie nacje wypominają od czasów co najmniej wojen kozackich. Znakomicie rzecz wykorzystują nasi wspólni wrogowie, podsycając nacjonalistyczne nastroje w oparciu o wybiórczo prezentowane fakty historyczne. Sprzyja temu rzeczona niechęć do przyznawania się do win, nad którymi ma górować poczucie krzywdy, motywowane poniesionymi ofiarami.
Trudno się spodziewać, że z powodów politycznych uda się powściągnąć emocje wielu publicystów obu stron. Ale na pewno jest możliwe respektowanie prawa każdej z nich do prezentowania swojej interpretacji historii. Jeżeli do tego dojdzie poszanowanie grobów ofiar i dotrzymywanie przyjętych zobowiązań, powstaną dobre warunki do politycznego porozumienia.
Jest oczywiste, że politycy obu stron na swoim gruncie będą preferowali ustalenia swoich historyków. Dopóki jednak nie będą ich próbowali narzucać sąsiadom, dopóki nie będą ich dyskryminowali za poglądy, dopóty można się spodziewać postępu w pojednaniu. Prawda w końcu zawsze wychodzi na jaw.
Kiedy jednak któraś ze stron stara się wykorzystać swoją uprzywilejowaną pozycję dla zamknięcia ust historykom, publicystom, czy w dodatku politykom drugiej, wypowiadającym niewygodne prawdy, nawet nieprawdziwe, oddaje się inicjatywę wspólnemu wrogowi, który wtedy łatwo nie dopuści do zjednoczenia wysiłków niewygodnych mu państw.

Dlatego zapowiedź polskiego rządu, że nie wpuści do Unii głosicieli nam nieprzyjaznych faktów z przeszłości, jest zwyczajną ingerencją w wolność słowa i to na forum międzynarodowym. W sumie zaś działa na naszą niekorzyść, prezentując nas w Europie jako tych, którzy by może chcieli coś ukrywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz