Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

środa, 9 sierpnia 2023

Dylatacja

 Rzecznik rządu utrzymywał, że kłamał lekarz, twierdząc w telewizji, jakoby po rządowej nowelizacji przepisów nie był w stanie wypisać pacjentowi recepty. W odpowiedzi na tę wypowiedź minister upublicznił fakt, że ów z nazwiska nazwany medyk sam sobie jednak zaordynował leki, w dodatku na kłopotliwe jakoby dolegliwości. Jak się jednak w końcu chyba okazało, inne od objętych ministerialnym zastrzeżeniem.

Pytanie dziennikarki, zadane w trakcie konferencji prasowej rzecznika rządu, czy sięganie przez władze do tajnych rejestrów i upublicznianie ich zawartości, jest właściwym sposobem szukania argumentów, nie doczekało się odpowiedzi. Niejako w zamian dowiedziała się pytająca dziennikarka, że to jej stacja kłamie lub co najmniej umożliwiła kłamanie lekarzowi.

Taki sposób rozmawiania z niezależnymi od władz mediami już się dość strywializował. W latach pięćdziesiątych opowiadano dowcip o ruskim komputerze, który miał dziennikarzom odpowiadać na wszystkie pytania. Kiedy Amerykanin zapytał, gdzie ludzie żyją najbiedniej, komputer odpowiedział: a u was biją murzynów.

Wtedy dziecinne unikanie odpowiedzi było nowe i budziło wesołość. Teraz jest z całą powagą odkurzane i ...nudne. Odsłania tylko bezradność i miałkość oficjalnej argumentacji.

Niemniej zdradza, że sowiecki schemat odpierania przez władze zarzutów jest nadal w użyciu. Nie budzi już jednak wielkich emocji. W stalinowskich czasach dbała o to bezpieka, która wzmagała komizm władzy, próbując chronić rządowych wyrazicieli przed ich własnym ...komizmem. Teraz, kiedy sama władza swoje poczynania nazwała ”dobrą zmianą”, okryła się śmiesznością, której niewiele może dorównać.

Po południu się okazało, że w wyniku „pewnego błędu” popełnionego podczas demaskowania rzekomego kłamstwa opozycji, minister zrezygnował ze stanowiska. Ogłoszono to, nie bacząc na wysiłki partyjnych głosicieli „jedynie słusznej”, a poprzedniej wykładni. Sami już dostrzegają, że przekroczyli granicę absurdu, tolerowanego przez żelazny elektorat.

Nie dziwi przeto rosnąca pewność, że „Października piętnastego pogonimy Kaczyńskiego”. Takim hasłem Donald Tusk zapoczątkował swoje kolejne wystąpienie.

Bo znana już jest data wyborów, czyli końca populizmu w Polsce.


7 komentarzy:

  1. Faktycznie czas teraz przyspieszy ( niektórym zwolni) i retoryka zaostrzy się mocno, Obyśmy przetrwali w dobrym zdrowiu do czasów odbudowy Polski po kaczyzmie. A zdrowie będzie nam bardzo potrzebne po 15 października. Bardzo.
    Pozdrawiam i zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej. Wszystko doprowadzili do ruiny, ale ochronę zdrowia najbardziej.

      Pozdrawiam również. I również życzę.

      Usuń
  2. Nie jestem takim optymistą co do końca populizmu. Obiecywanie i mówienie tego co ludzie chcą usłyszeć, od wieków miało swoich zwolenników.
    Elity PIS stworzyły też nowy rodzaj "konferencji prasowych" gdzie nie ma miejsca na pytania. Jeżeli są i to niewygodne, odpowiada się jak dziecięcej zabawie - pomidor.
    Zastanawia jedynie brak wstydu w prezentowaniu takich postaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda.
      Wstyd zabija ideologie. Wszelkie. Dlatego jego brak jest warunkiem koniecznym i wystarczającym dla popierania ideologii.
      Dlatego zmiana dobra uczy wyznawców, że troska o wizerunek jest dowodem przynależności do lemingów.

      Usuń
  3. " niezależne od władz media " -

    - demokratycznie wybrane władze czy te niezależne media nie są instytucją publicznego zaufania ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie łudźmy się, że Kaczyński ze swoimi złodziejami nie spróbują sfałszować kolejnych wyborów!

    Wszak utrzymanie się u władzy to dla nich "być albo nie być"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno będzie. Mężowie zaufania są zdeterminowani.
      W 1989 toku też się nie udało.

      Usuń