Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 22 sierpnia 2023

Wpadki

 Było gorzej.

Podczas pokazów lotniczych śmigłowiec nie może schodzić poniżej stu pięćdziesięciu metrów. Jeżeli by pod nim byli zebrani ludzie, najniższy dopuszczalny pułap to trzysta metrów. Tak mają stanowić przepisy prawa lotniczego. 

Podczas niedzielnego pikniku policyjny helikopter, podobno w przytomności wiceministra spraw wewnętrznych, który mówi, że wyjechał wcześniej, popisywał się tak nisko, że spowodował zerwanie liny łączącej słupy trakcji wysokiego napięcia. Spadła na zaparkowane pod nią samochody. Ludzie wpadli w panikę. Szczęśliwie nikomu nic się nie stało. Prokuratura wszczęła śledztwo. Z wieczornych wyjaśnień wyraziciela PiS w TVN24 wynika, że helikopter wystraszył wyborców, aby w nich wzmóc poczucie bezpieczeństwa. 

Jedynie "ciek wodny" jest w Przylepie. "Nie rzeka, ale ciek". Mimo to Zielona Góra otrzyma czterdzieści milionów złotych na usunięcie zanieczyszczeń, pozostałych po niedawnym pożarze miejscowego, porzuconego składowiska niebezpiecznych odpadów. Tego się dowiedzieliśmy od pani minister, zarządzającej środowiskiem. Nie ma bynajmniej czegoś takiego jak "ciek wodny". Jest ciek, czyli "bieg wody, np. strumienia, rzeki; płynięcie, prąd, nurt". Tak przynajmniej stanowi Słownik języka polskiego. Wynika z tego, że ciek może również być rzeką.

Szef nie musi znać zawiłości dziedziny, którą zarządza. Czasem tak bywa. Najczęściej w niedemokratycznej polityce. Tam bowiem nie tyle kompetencje są istotne, co lojalność nominatów. 

Rzecz by w naszym wypadku była tylko zabawna, gdyby tym razem ekspozycjom dygnitarzy nie towarzyszyło fizyczne zagrożenie. Nawet tak mało konkretne, jak ekologiczne.

Jak to jednak pięknie, że komunę mamy już za sobą.












2 komentarze:

  1. Mówią, że jednym z pilotów tego Biedahawka był ten sam delikwent, który czternaście lat temu głupotą połączoną z brawurą doprowadził do katastrofy pilotowanego przez siebie Mi-24 i śmierci operatora jego uzbrojenia!

    Albowiem chłopina postanowił podczas nocnych lotów wypróbować kupione przez siebie gogle noktowizyjne - problem w tym, że ani owe gogle nie były przeznaczone dla pilotów jakichkolwiek statków powietrznych, bo ich obiektywy zniekształcały obraz, ani ten Mi-24 nie był przystosowany do współpracy z takimi goglami, bo na przykład nie miał odpowiedniego poziomu podświetlenia przyrządów pokładowych...

    A ów tytan intelektu, ponieważ podświetlenie przyrządów pokładowych go po założenie gogli noktowizyjnych oślepiało, po prostu był je wyłączył, podczas lotu na małej wysokości nad trudnym terenem, z tragicznym skutkiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciał chyba zrobić wrażenie na widzach i tym razem nie zauważył linii energetycznej.
      To się zdarza tam, gdzie się nie przestrzega przepisów. Fachowcy od lotnictwa nazywają tupolewizmem takie przypadki w ich branży.

      Usuń