Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 3 września 2023

Cykliczność

 "W miarę, jak źródło organizacji prawno-państwowej przenosi się od panującego do narodu, rządzonego przez swoich przedstawicieli, w miarę, jak pod wpływem postępu oświaty wszyscy członkowie społeczeństwa stają się uczestnikami kulturalno-narodowego życia, jak pod wpływem postępu ekonomiczno-społecznego wzmacnia się spójność i wzajemne uzależnienie od siebie warstw i jednostek, składających naród, cały interes publiczny ześrodkowuje się na narodzie, na tej samoistnej organizacji społecznej, będącej źródłem instytucji politycznych i cywilizacyjnych, twórcą form życia, od których zależy materialny i moralny dobrobyt jednostki". Tak pisał Roman Dmowski w 1903 roku.

Wtedy jeszcze narodem byli wszyscy członkowie społeczeństwa. Potem jednak, po pierwszej wojnie światowej endecja wykluczyła Żydów i masonów. O ile ci pierwsi byli jakoś jednoznacznie określeni, drudzy tworzyli ogromne pole dla interpretacji. Masonami zaś na pewno byli Kazimierz Pułaski, Stanisław Małachowski, Ignacy Paderewski, podobno też Józef Piłsudski. Loża więc miała u nas przednie nazwiska.

Wskutek nieoznaczoności i tajemnicy, obowiązującej wolnomularzy naród się radykalnie zmniejszył. Wykluczono z niego "pół-Polaków". Wielonurtowość Narodowej Demokracji, panującej w Polsce do 1926 roku, doprowadziła wtedy do paraliżu Sejmu, wikłanego w spory przez zawsze wrzaskliwych przedstawicieli marginalnych ugrupowań. Rezultatem był zamach majowy i sanacja, czyli rządy pułkowników i zamordyzm. Polska scena polityczna odnowiła rozłam, znany jeszcze w czasach stanisławowskich. 

Dobra zmiana połączyła endecką nietolerancję z piłsudczykowskim autorytaryzmem i mamy, co mamy. Straciliśmy wolność, odjętą komunie.

Wszystko bowiem co dobre, musi być kultywowane. Począwszy od demokracji, skończywszy na związkach rodzinnych. Wymaga codziennej troski. Wszystko się może wynaturzyć. Nie da się temu zapobiec przez najbardziej szczegółowe przepisy. Im bardziej rozbudowane, tym bardziej wzajemnie sobie przeczą.

Dlatego Kaczyński ma wiekopomną zasługę. Zgromadził w jednej formacji to wszystko, co w naszej polityce było najgorsze. W dodatku sprowadził do niej ludzi całkowicie nieprzydatnych. Teraz może się to wszystko zawalić, niczym obietnice szczęścia, zapowiadanego przez ideologów. 

I znowu przed nami będzie czas odbudowy i ćwierćwiecze normalności. A potem… właśnie.


4 komentarze:

  1. Jęsli normalność przegra, zwycięży brunatno-czerwono-czarna fala ...już raczej nie wezmę udziału w odbudowie normalności w społecznym kontekście. Pozostanie wymiar indywidualny, choć zapewne krótszy niż mógłby być...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma powodu do skrajności. Komuna przez pół wieku panowania też nie dała rady.

      Usuń
  2. A to dzisiaj pis/dzielstwo to niby co jest? Nie komuna skrzyżowana z faszyzmem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Na razie jednak bez zębów.

    OdpowiedzUsuń