Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 26 sierpnia 2017

Chimery

Kiedy jesteśmy bezczynni, śpimy na przykład, nasza myśl jest całkowicie uwolniona od czasu i przestrzeni. W czasie aktywności przeciwnie, umysł jest zajęty reagowaniem na wyzwania rzeczywistości. Jeżeli los nam sprzyja, sny słabną. Kiedy mamy do czynienia z przeciwnościami, mogą przybierać monstrualną postać. Tak mniej więcej Erich Fromm tłumaczy różnicę między aktywnością umysłu w nieświadomości i świadomości.
Rzecz nieźle tłumaczy naszą polityczną teraźniejszość. Przede wszystkim to, co nazywamy kłamstwem wyborczym. Opozycyjni politycy, praktycznie pozostający w stanie bezczynności prezentują publice swe marzenia, ubarwiając je wedle oczekiwań elektoratu. Jak rzeczony autor pisze, na przykład las jest inaczej postrzegany przez malarza, przemysłowca, oficera, turystę. Pierwszy tam widzi feerię barw i kształtów, drugi drewno na meble, trzeci przeszkodę terenową i okazję do maskowania, czwarty przyrodę. Trzeba więc wymarzony obraz państwa dostosować do oczekiwań wyborców i można oczekiwać wygranej.
To dopiero początek analogii. Kiedy się wygrało wybory, przechodzi się do czynu. I wtedy się zaczynają schody. Zwycięzca musi stawić czoło rzeczywistości i zarówno czas jak i przestrzeń stają się najważniejsze. Kiedy się je odrzuca, zaczyna się bujać w obłokach, a stąd już krótka droga na śmietnik historii dla władców. Zwłaszcza że przeciwności powstające wskutek odrealnienia nasilają intensywność marzeń, co napędza kolejnych kłopotów. Dlatego premier musi mieć rzeczywistą a nie pozorną władzę i rozwiązywać problemy prawdziwe, osadzone w czasie i przestrzeni, a nie wydumane na “tylnym fotelu”.
I tu meritum narracji. Zdaniem Fromma możliwy też jest stan pośredni. Można marzyć na jawie. Rzecz to szczególnie groźna dla polityka u władzy, który formalnie swoje prerogatywy scedował na podwładnych. Pozostał więc w stanie bezczynności, podatnym na marzenia, wolnym od czasu i przestrzeni. Wtedy też nominalny premier nie bardzo się może dostosować do prawdziwych wyzwań, bo nie pozwala na to odrealniony szef. Jeżeli państwo ma wypracowane przez poprzedników rezerwy a świat wkracza w fazę wzrostu, można tak trwać jakiś czas względnie bezpiecznie. Kiedy się jednak zdarzy jakiś problem, krach jest gotowy.
Trudno zaprzeczyć, że wskutek oderwania władzy od czasu i przestrzeni Polska się znalazła poza powiązaniami, zabezpieczającymi nie tylko naszą gospodarkę (strefa euro) ale i granice. Prezydent Macron przeciągnął na stronę Unii państwa “naszego” Międzymorza, tak że już tylko wespół ze śródlądowymi Węgrami tworzymy jego eurosceptyczną resztkę. Bratankowie zapewnili sobie jednak przyjaźń, pomoc i przykład Moskwy. My zaś pozostaliśmy jedynie przy moskiewskim przykładzie. Efekty więc marzeń naszego kierownictwa o środkowoeuropejskiej potędze konsumuje Rosja, nie dając nam w zamian nic. Gorzej, odstręcza to od nas naszych sojuszników.

Marzenia są zawsze kosztowne, ale dlaczego trzeba płacić za cudze sny na jawie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz