By zdobyć pogląd niezłomny
Na cnotę i na występek
W kałuży grzechów ogromnej
Nurzaliśmy się po pępek [Boy]
Matyas Rakosi, węgierski odpowiednik Bieruta ujawnił tzw. taktykę salami, pozwalającą komunistom po kawałku zawładnąć przypisanymi im w Jałcie państwami późniejszych demoludów. Wyglądało to tak:
- Gorliwe potwierdzenie konstytucyjnego ustroju przejmowanego państwa.
- Przejmowanie lub rozbijanie jego struktur administracyjnych, sądów, prokuratury.
- Infiltracja policji i wojska poprzez obsadzanie tam stanowisk wedle politycznego klucza.
- Czystki w jednostkach podległych państwu, podejmowane wedle niedookreślonych zasad.
- Zmasowane akcje propagandowe przeciwko rywalom do władzy, prowadzone przez wszystkie rodzaje dostępnych publikatorów.
- Dzielenie nieprzychylnych grup społecznych.
- Neutralizowanie innych partii poprzez zastraszanie ich członków i wchłanianie całych formacji.
Jeżeli tu nie ma analogii ze znaną nam rzeczywistością, to naśladownictwa w ogóle nie istnieją w rozpoznawalnym świecie.
Jakoś tak jest, że język symboli staje się dla człowieka zrozumiały jedynie pod wpływem hipnozy. Pozwala w tym stanie na porozumiewanie się osób, które normalnie by się nie mogły obejść bez tłumacza. Wystarczy, że pochodzą z podobnego środowiska przyrodniczego, gdzie na przykład słońce oznacza światło i ciepło, a nie przeraża żarem.
Komuniści chcieli zawładnąć światem, musieli czasem mówić otwartym tekstem. Nie pojmowali tego sekretarze, awansowani do swych godności od analfabetów. Dlatego nie byli w stanie docenić szczerości Rakosiego. Usunęli go za oczywisty ich zdaniem deficyt intelektualny. Przegrali. Okazało się bowiem, że to oni sami cierpieli od niedostatku wiedzy.
Zdarzenia zaś z naszego podwórka potwierdzają fakt, że ideologia musi powodować autohipnozę u swoich wyznawców. Międzymorze natomiast byłoby przyrodniczo bliższe Francji, niż Polsce. Chyba że międzymorskie deficyty są mniej dolegliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz