Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Przeciwstawnia

Niedziela. Śródmieście. Pozamykane sklepy. Nie dlatego, że dzień święty. Dlatego że je zlikwidowano. Pozostały tylko Żabki i sprzedawcy wódy. Ci pracują codziennie. Jeszcze lepiej. Do niedawna całe fragmenty reprezentacyjnych ulic były obsadzone oddziałami banków. Teraz są one likwidowane. Na chodnikach pusto. Na pierwszy więc plan wychodzą kombinujący lub żebrzący pijaczkowie. Ci prezentują zewnętrzne oznaki tylko dwóch kategorii wiekowych: chłopców i starców. Stanu pośredniego nie ma. Bo wszystko znaczy nic? Niezupełnie. Towarzyszące im kobiety są bez widocznych oznak wieku.
Dobra zmiana więc w toku. Niekonsekwentnie. Wyraziciel dobrozmieńców nazywa w TV podróbami “Solidarności” partie odwołujące się do wartości pamiętnego Sierpnia, ale utyskuje na język nienawiści, kierowany rzekomo przeciwko PiS. Czyli wszystko w porządku. Nadal nie dostrzegają komizmu swoich poczynań.
A skutki są zabawne wielce. Roman Giertych zauważa, że dobra zmiana niechcący wprowadziła do Polski system prezydencki. To, co przedtem było traktowane jako obowiązek prezydenta, czyli na przykład zaprzysiężenie sędziów Trybunału Konstytucyjnego, wybranych przez Sejm, teraz się stało zależne od jego dobrej woli.
Jeżeli tak, to zmiany w składzie Rady Ministrów również podlegają tej samej zasadzie. Prezesowi zatem zasię do wszelkich mianowań. Jeżeli tylko pani premier wykaże determinację, może dokonać dowolnych zmian w składzie gabinetu. Sama też jest niezależna od preześnych kaprysów. Byle tylko zapewniła sobie przychylność głowy państwa.
I tu mamy istotę klęski każdej ideologii. Albo pędzi do przodu, zwalczając kolejnych wrogów i wpada w zadyszkę, albo się zatrzymuje i zderza z własnym ogonem, nadmiernie rozpędzonym przez pogoń, niezbędną jednak dla przetrwania.
Emmanuel Macron znakomicie odsłonił ten mechanizm swoim postępowaniem, atakując polską dobrą zmianę argumentami dobrozmieńców. Wedle niego polscy imigranci zagrażają rynkom pracy w Unii i dlatego trzeba wprowadzać regulacje, które temu zapobiegną. No i dogaduje się z Międzymorzanami, do których taka argumentacja trafia.

Każdy stoi tak, jak się ustawił. Kiedy więc stanął na głowie, ogląda antyrzeczywistość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz