Suwerenność

Jak błazenkowie mali

Słówko się z słówkiem cacka,

To jęzor mu wywali,

To szczypnie je znienacka. [Boy]

– Piekła nie ma – tak miał powiedzieć papież Franciszek dziennikarzowi włoskiej gazety “La Republica”. Obiektywnie rzecz biorąc, trudno temu przeczyć. Jeżeli człowiek ma wolność wyboru, przed sobą tylko odpowiada za skutki. Nie może więc kto inny wyznaczać mu kary za jego postępowanie.

W tym kontekście zabawnie się przedstawia gorliwość, z jaką PiS-owcy odnoszą swoje nagrody “Caritasowi”. Przecież niedawno trwali w przekonaniu, że zapracowali na nie uczciwie. Mimo to oddają swoje pieniądze. Narażenie zaś ich na śmieszność tylko za pobieranie wynagrodzenia nigdy nie wchodziło w grę.

Marszałek Kuchciński zablokował zadawanie pytań przez posłów opozycji w sprawie przedwczoraj procedowanych ustaw. Jego zdaniem nie pytali, a składali polityczne oświadczenia. Doprowadzony do białej gorączki (sic!) wyznaczył im karę, odbierając wolność debatowania. Bo przedtem ujawnił się fakt, że PiS-owscy politycy też nie mają nic do gadania?

W takiej sytuacji trudno się dziwić, że niektórzy z prawicowych komentatorów chcą jednak ocalić resztki powagi i prezentują dezaprobatę dla preześnych pomysłów. Elektorat zaś wręcz się od partii odwraca, deklarując powrót do SLD. Czyżby został porażony interesownością swoich niedawnych wybrańców? A może nie wytrzymuje już nieprzewidywalnej władzy?

Nie dziwi więc szczerość posła Cymańskiego, nazywającego Prezesa “socjalistą i bolszewikiem”, ale akceptującego taką postawę. Próbuje ratować sytuację. Tymczasem “Ucho prezesa” wprowadza postać Leszka Millera, pochwalającego przywrócenie Peerelu i zwracającego się do Jarosława Kaczyńskiego per towarzyszu, co potwierdza powszechność przekonania o wspólnocie elektoratów obu tych liderów.

Tak czy owak coraz trudniej się w tym wszystkim połapać. Kiedy więc nawet nie ma piekła, to pozwolenie na hulankę mają tylko niektóre dusze. Jak zawsze.

Chyba że to jedynie swawolne słówka.