Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

poniedziałek, 18 września 2017

Antykapitalizm

Kryzys kapitalizmu miał się zasadzać na tym, że ma w swój system wmontowany malejący wzrost. Wynikał on z tego, że kapitał się stale dodawał, wydajność zaś pracy nie wzrastała. W rezultacie iloczyn liczby pracowników i ich wydajności podzielony przez skumulowany kapitał malał nawet w XIX wieku, pomimo wdrożenia pary i elektryczności, nie mówiąc o przyroście wtedy liczby mieszkańców. Kiedy w XX wieku dodano do tego rzekomą ograniczoność zasobów naturalnych, powiew grozy nabrał ostatecznej… groteski, bo absurd się dopełnił.
W zapale wyliczeń zapomniano bowiem o postępie technicznym i naukowym, wskutek którego wydajność pracy rośnie lawinowo. Także zasoby, w wyniku stosowania coraz to nowych materiałów czy wykorzystywania niedostępnych wcześniej źródeł energii. Efekt jest taki, że wreszcie na początku dwudziestego pierwszego wieku ilość produkowanej w świecie żywności przekroczyła potrzeby i ustały trapiące wcześniej ludzkość klęski głodu. Dzięki kapitalizmowi właśnie. Dzięki wolności osobistej, zniesieniu granic dla kapitału, ludzi, dzięki wolnym mediom, niezawisłym sądom wreszcie.
Tyle tylko, że nie wszędzie. U nas się kapitalizm ma źle w oficjalnych enuncjacjach władzy. W rezultacie daje się przez niedawanie, czego niebawem mają doświadczyć beneficjanci obywatelskich emerytur, równo wydzielanych po tysiąc złotych na głowę. To znakomicie konweniuje z ogólną równością, za którą przedwczoraj optował zapomniany już nieco właściciel bardzo hołubionego Kacperka. Kobiety mają jednak mieć przywilej wcześniejszego zażywania wolności od pracy. Ponieważ każdy rok dodatkowego zatrudnienia jest równoznaczny z świadczeniami większymi o 7%, przyznanie im całego tysiąca będzie wyraźnym przejawem dyskryminacji mężczyzn.
To nie jest jedyny ewenement, świadczący o całkowitym zagubieniu takiej argumentacji. Okazało się bowiem, że kiedy w czasach Tuska związkowiec zwracał uwagę komisarzowi Unii na niegodziwość polskiego rządu, nie było to donoszeniem na Polskę. Kiedy to teraz robi opozycyjny polityk, jest. Pierwsze bowiem było czynione w imię równości, drugie jest popełniane przeciwnie, bo z pozycji liberalnych.
Rzecz nie dotyczy tylko związków zawodowych. Wystarczy przypomnieć, że dzięki takiemu sposobowi myślenia dziewiętnastowieczna metoda pojmowania roli masy ludzkiej trafiła też do armii, która specnaz ma zasypać czapkami obrony terytorialnej, poruszającej się konno. Jak w tej sytuacji dzisiaj wymiar sprawiedliwości potraktuje to, co media nazywają aferą billboardową, nie wiadomo.
Ale tak czy owak od nowa jesteśmy pogromcami kapitalizmu, a co za tym idzie także logiki. Bo znowu większość parlamentarna jest przekonana o przydatności dziewiętnastowiecznych teorii do rozwiązywania współczesnych problemów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz