Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

piątek, 1 września 2017

Rutyna

Prezes dozuje to, na czym rodakom najbardziej zależy. Tym razem Unię Europejską. Wcześniej do końca się wstrzymywał z poparciem unijnej akcesji i zwlekał ze zgodą na ratyfikację wynegocjowanego Traktatu Lizbońskiego. Jeszcze wcześniej doprowadził do wojny na górze, co groziło restytucją komuny. Taka strategia jest doskonale wypracowana w ciągu tysięcy lat cywilizacji. Nie ten bowiem jest górą, kto ma siłę, ale ten, kto może odebrać wszystkim źródło ich satysfakcji.
Tym razem rozgrywka jest szczególnie istotna. Unia bowiem jest zasadniczą przeszkodą w preześnej wszechwładzy i udowodnieniu wszystkim wychowankom podwórek, że są gorszego sortu, jeżeli nie kanaliami, prezentującymi zdradzieckie mordy. Nade wszystko Europa bruździ w propagandowej czystości przekazu o tym co dobre, pokazując alternatywę dla “sprytnego niewolnictwa”, ostatecznie ukształtowanego u nas przez komunę. Flaga zatem UE jest przez najbardziej wyrazistą wyrazicielkę PiS-u nazywana szmatą i wyprowadzona z tła, na którym się prezentują przedstawiciele władz najwyższych. Chyba, że wymaga tego doraźna potrzeba, bo oficjalne deklaracje mówią o przywiązaniu do Unii i idei polskiej przynależności do Zachodu.
Tyle tylko, że europejskie wartości są rozumiane na opak. W ogóle w zamian za udział w ich kształtowaniu Polska się zobowiązała do przestrzegania unijnych praw, ale PiS żąda takiej suwerenności, która tę deklarację odrzuca. To podobnie jak z seksem. Kościół go w końcu dopuszcza, chociaż tylko dla prokreacji, bez zabezpieczeń i w formalnym związku.  Prezes Unię również postrzega jako grzeszną fanaberię rodaków, którym się zachciało zachodniego luzu i dla świętego spokoju zachowuje wrażenie dobrowolnego uczestniczenia we wspólnocie. Od wczoraj konflikt wszedł w kolejną fazę i rzecz się może skończyć nominalnym tylko uczestniczeniem Polski w strukturach unijnych.
Polacy zaś i tak będą korzystać z możliwości, jakie im pozostaną. Przecież od niepamiętnych czasów odrębnie traktujemy deklaracje od czynów. Na każdym szczeblu. Podobnie zresztą jak PiS, którego bardziej zorientowany wyraziciel powiada, że to jego formacja wprowadziła Polskę do Unii. Jego mniej wtajemniczony kolega pisze, że Europa obawia się Polski, dlatego protestuje przeciwko łamaniu u nas praworządności. To nieźle ilustruje zamieszanie w całej polityce zagranicznej.
Unia nie musi nam odbierać prawa głosu, czyli spokojnie może nam oszczędzić sankcji. Jesteśmy przecież już zupełnie tam izolowani i tak więc nic nie mamy w Brukseli do gadania. Cokolwiek więc zrobimy, najgorsze już się stało. Teraz więc doświadczymy dyktatury, niesprawnej wielce, o czym świadczy chociażby propagandowe bezhołowie. A potem wzorem Grecji będziemy wdrażać programy naprawcze, prosząc Unię o wsparcie.
Mleko się bowiem wylało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz