Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 5 listopada 2017

Porozumiewawczość

Powstaje nowa partia, “Porozumienie”. Powołał ją wczoraj Jarosław Gowin, nie z podziału jakiejś partii, “ale z twórczego aktu konsolidowania  najbliższych sobie środowisk politycznych” [J. Kaczyński]. Albo więc PiS wejdzie w skład owego “Porozumienia”, albo nie należy do najbliższego środowiska politycznego. Bo znaleźli się tam również jacyś korwinowcy?
Członkowie nowej formacji zawierają porozumienie z obywatelami. Po co to obywatelom? Przecież mogą sobie wybrać własnych przedstawicieli i nie będą musieli z nimi zawierać jakiegokolwiek układu. Chyba, że politycy nowej partii się uważają za fachowców do wynajęcia. Biorąc pod uwagę bogatą przeszłość polityczną jej twórcy, można by tak przypuszczać.
Porozumieniowcy nie zgadzają się też zawsze z Prezesem, ale mu ufają. To znaczy, że nie zawsze sobie wierzą? Będą też kultywować cywilizację europejską, ale jak to pogodzić z eurosceptycyzmem osoby darzonej zaufaniem? Nie wierzą więc sobie w tym akurat przedmiocie? A co na to korwinowcy w ich szeregach?
Sceptycy powiadają, że zmieniono tylko nazwę. Trzeba będzie zakupić nowe pieczątki, papiery firmowe itd. Chodzi więc o generowanie kosztów pod koniec roku, aby w następnym nie uświadczyć obcięcia środków? Przecież wedle niektórych i tak ich nie mają, bo PiS przejmuje całą prawicowo lewicową dotację z budżetu. To z czego by opłacili salę konferencyjną na Stadionie Narodowym, co to nie jest teraz stadionem, a PGE?
Powołując nową partię Jarosław Gowin zrodził cały szereg pytań i wątpliwości. Przede wszystkim także co do sensu jej istnienia. Ktoś wysoce podejrzliwy mógłby przypuszczać, że mamy coś na kształt oferty dla zwycięzcy przyszłych wyborów parlamentarnych. Tylko czy ów będzie skłonny do porozumienia?

Tak czy owak tajemnica przyciąga uwagę, a tu mamy ich cały szereg. O to by więc ostatecznie chodziło?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz