Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

wtorek, 2 maja 2017

Korzenie

Maj. Pierwszy maja. Wczoraj martwa cisza. Gdzieniegdzie wisiały flagi, biało-czerwone. Na niektórych tramwajach też. Czerwonych się nie uświadczyło. Wszystkie w należytej kolejności. Białym do góry.
W czasie stanu wojennego “szturmówki” wisiały pierwszego maja do góry nogami, aby przetrwać do 3 Maja, tymczasem odzyskując prawidłową kolejność barw. Za brak flagi w święto ludu pracującego miast i wsi lepiono wtedy mandaty. Po ulicach zaś maszerowały tłumy potulnych oportunistów, którym w nagrodę sprzedawano kiełbasę, z samochodów.
W mediach też nie było wczoraj żadnych meldunków o realizacji pierwszomajowych zobowiązań. A skoro propaganda wraca do peerelowskiego obyczaju – wystarczy posłuchać narodowych publikatorów, aby się o tym przekonać – to by ich należało oczekiwać. No, może nie produkcyjnych, ale na przykład w dziedzinie “upomnikowienia” miejscowości, gminy? Chociaż tu może drugi maja jest bardziej właściwy. Bo przecież gdzieś tam stosowny pomnik jest do dzisiaj chowany w blaszanej osłonie.
Na ulicach było pusto. Jakiś gorliwiec wprowadził  zakaz handlu 1 maja, aby uczcić ...pracowników? Tym razem jednak nie do kościoła się powinni udać, a na demonstrację. Tylko że tych władza nie organizuje. Uprawiając swój antykomunistyczny bolszewizm [J. Staniszkis] PiS tego święta jeszcze jednak nie przysposobił.
SLD, które się bardzo do rządzących ostatnio zbliżyło, nie chciało się chyba wyrywać z pochodami i jego działacze się ograniczyli do wykrzykiwania czegoś pod auspicjami OPZZ-etu, który niezmiennie organizuje jakieś imprezy pierwszomajowe. Tym razem zaprosił jednak “prawdziwych lewicowców”, narażając na ich afronty swoich tradycyjnych aliantów. Jak to prawdziwsi nie tylko odmawiali podawania ręki swoim kawiorowym odpowiednikom, ale i darli się, że znajdą celę dla Leszka Millera. Paliwa zaś oburzeniu wszystkich dostarczył prezydent, który z właściwym sobie taktem wytykał wnukom nikczemność antenatów, bo ci niegdyś mordowali patriotów.
Symbol był prapoczątkiem mowy. Wyrażał coś, czego nie potrafiono jeszcze nazwać. Brakowało słów. Potem, kiedy je już sformułowano, znak już pozostał i to nie tylko jako substytut tego, co prezentował swoim wyznawcom. Co gorliwszym jawił się ucieleśnieniem wzorca, nim samym.
Wydaje się, że teraz doświadczamy czegoś szczególnego. Symbol komunistycznego triumfu na naszych oczach staje się własną karykaturą. To go chyba nobilituje. Bo to przecież wątpliwość zrodziła myśl, a mowę kłamstwo. Czyli nie ma się co dziwić, że 1 Maja przechodzi w powszedniość.
To po co ten zakaz handlu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz