Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 5 października 2024

Socjeta

 Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi? [Miś].

Według mediów Adam Glapiński przyznał sobie miesięczną podwyżkę przychodów o wysokości 18 tys. zł. Prezes NBP stwierdza, że nie ma prawa przyznawać sobie wynagrodzeń i współczuje dziennikarzom, że mają taką pracę.

Janusz Palikot nie przyznaje się do tego że oszukał mnóstwo ludzi na łączną kwotę kilkudziesięciu milionów. Tłumaczy, że miał jasny plan ekonomiczny, który z winy poprzednich władz nie doszedł do skutku. Wiedząc o aktywności organów ścigania w tej sprawie, od roku bezskutecznie się ubiegał o możność złożenia wyjaśnień w prokuraturze.

Nie wiadomo kto ma tu rację. Drugą sprawę rozstrzygnie zapewne sąd. Pierwszą może kiedyś Trybunał Stanu. Od razu jednak widać różnicę w podejściu do opinii publicznej. Z jednej strony widać arogancję, z drugiej jakąś chęć wyjaśnienia sprawy.  

Nic dziwnego. Pierwszy z panów przynależy do jedynie słusznej opcji i wyższej jakby półki, drugi przekonuje, że ma argumenty.

piątek, 4 października 2024

Test

 Teraz już według głosicieli zmiany dobra nie Ursula von der Leyen a Donald Tusk trzęsie Radą Europejską. To on bowiem rzekomo stoi za tymi, którzy prześladują prominentów zmiany dobra. Ci bowiem zdaniem głosicieli zmiany dobra i często następnych kandydatów do tortur nigdy nie złamali prawa i są czyści jak łza.

Ryszard Kalisz broni w sądzie Michała Dworczyka, Jacek Dubois Pawła Szopę. Rzecz budzi zdumienie wielu komentatorów, zapominających, że budowniczy nie pyta zleceniodawcy budowy o polityczne poglądy. Są mu obojętne. Dopiero jak dom się zawali, można przypuszczać, że zleceniodawca źle wybrał. Budowniczego.

Z faktu zaś, że protegowani zmiany dobra szukają ratunku u fachowców o przeciwnych poglądach politycznych, świadczy o tym, że ich nie dostrzegają wśród swoich partyjnych kolegów.

I mają rację. Przecież we wszystkich sprawach wychodzi na jaw przede wszystkim to, że wyraziciele kaczyzmu gadają, jak potłuczeni.

czwartek, 3 października 2024

Immunitet

 Marcin Romanowski, dawny wiceminister, teraz pozbawiony ochrony, przysługującej posłowi PiS i zastępca członka Rady Europy stracił też jej immunitet. Bardzo był go przedtem pewny. Kiedy atoli Komisja Regulaminowa RE zarekomendowała odebranie mu immunitetu, głosiciele kaczyzmu pómówili ją o to, że jest pod wpływem Tuska. 

Sam zainteresowany nie uczestniczył ani w posiedzeniu Komisji, ani w obradach Rady. Jak ujawniła Agnieszka Pomaska, już przedwczoraj mówił, że staje się ofiarą spisku polsko-niemieckiego. W stanowczym momencie wyjechał ze Strasburga, jak powiada poseł Gosek, na kołach. Twierdził, że musi przygotować swoją obronę. Nie wyznaczył też pełnomocnika. Nikt nie wie gdzie jest.

Wczorajsi dyskutanci podkreślali podczas posiedzenia, że Rada Europy nie rozstrzyga o winie lub niewinności. Może za to umożliwić poddanie się niezależnemu sądowi. Przedstawiciele PiS w Radzie walczyli o immunitet Romanowskiego bardzo typowo.

Paweł Jabłoński utrzymywał, że Romanowski nie miał minimalnego czasu do przygotowania obrony przed Komisją Regulaminową. Pozostawiono mu na to 18 godzin i 22 minuty. Potrzebne atoli do tego dokumenty miał już od lipca, o czym Rada musiała wiedzieć. Jan Kanthak utrzymywał, że aresztując Romanowskiego, władze Polski zlekceważyły Radę. Wniosek więc takiego rządu powinien być za to oddalony. 

Już wczoraj, po głosowaniu nad immunitetem, gdzie odebrano go miażdżącą przewagą głosów, PiS-owska członkini Rady Europy wyraziła zdanie, iż ta organizacja straciła swój charakter gwaranta praw człowieka. Koledzy zaś Marcina Romanowskiego z dawnego ministerstwa sprawiedliwości ręczą, że jest czysty jak łza.

Nie pomogły ani nieprawda, ani prowokowanie. Pomówienie również. Teraz więc kaczyści mają potencjalnego męczennika. Ba, niewątpliwie uznają, że jest poddawany torturom. Jeżeli bowiem Marcin Romanowski wrócił do Polski, to pewnie znowu się znajdzie w areszcie.

Europa nie jest rychliwa. Jak każda demokracja.

środa, 2 października 2024

Ukochanie

 Jeżeli kochać, to nie indywidualnie, Jak się zakochać, to tylko we dwóch. [Jeremi Przybora].

Prezes PiS uważa, że nie ma rozłamu w jego partii. Mariusz Błaszczak utrzymuje, że na kongresie, który ma się odbyć za dwa tygodnie nastąpi połączenie PiS-u z Suwerenną Polską. 

Michał Dworczyk zaś utrzymuje, że dotychczasowa formuła, czyli koalicja sprawdziła się dobrze i nie ma potrzeby jej zmieniać. W TVN24 powiedział w poniedziałek, że to środowisko ziobrystów w dużej mierze jest winne przegranych wyborów w 2023 roku. 

Mariusz Błaszczak w tym kontekście uważa, że może z perspektywy Brukseli obraz jest inny, ale z perspektywy Warszawy obraz jest właśnie taki: w jedności siła.

Interesująco się robi. Obaj koalicjanci kochali władzę. Z nadmiernego atoli ukochania jedni i drudzy mają mnóstwo kłopotów. Rzecz zabrnęła tak daleko, że teraz sądy ocenią, kto bardziej ją wielbił. 

Charakterystyczne jest, że Prezes nie dostrzega żadnego problemu. Mariusz Błaszczak sprawia wrażenie, że radośnie skacze na główkę do pustego basenu. Michał Dworczyk, może pozostając pod wpływem grożącego mu procesu, proponuje ostrożność. Za to jest prezentowany jako ktoś, kogo skaziła Bruksela. 

Widać więc, że pozostawanie w kraju ma w dobrej zmianie uchodzić za cechę lojalności. Zapewne brukselskie ukąszenie przypisano głosicielowi wschodniego powinowactwa PiS-u i nie przyjęto go na listy wyborcze w ostatnich wyborach do PE. 

Komisja Regulaminowa Rady Europy rekomenduje uchylenie immunitetu Marcinowi Romanowskiemu. Nie dziwi więc sceptyczna postawa eurofobów. Łukasz Schreiber stwierdził, że rzecz była do przewidzenia. Bo Rada rzekomo pozostaje pod wpływem Tuska.

Ciekawe. Bardzo ciekawe. Jak w brazylijskim romansie, gdzie miłość zawsze podąża meandrami.

wtorek, 1 października 2024

Przeznaczenie

 Prezydent Duda wybrał się do Czech na urodziny proputinowskiego, tamtejszego poprzedniego prezydenta. Spotkał się tam na przyjęciu z europejskimi gwiazdami antyunijnej polityki oraz z przedstawicielami czeskiej partii komunistycznej. Wiadomość gruchnęła zaraz po tym, jak się okazało, że nasz prezydent stanie przed sądem natychmiast po oddaniu urzędu. 

Powodem jest swoiste uwspółcześnienie  hasła, malowanego niegdyś przez harcerzy z Szarych Szeregów na murach kamienic – Tylko świnie siedzą w kinie. Teraz miał je odnieść nie do gawiedzi, oglądającej niegdyś antypolskie produkcje filmowe hitlerowców, ale do widzów obsypanego nagrodami filmu Agnieszki Holland, Zielona Granica.

Dariusz Barski nie został wczoraj wpuszczony do gmachu Prokuratury Krajowej. Pozostając w przekonaniu, że nadal jest jej szefem, nie zwrócił się o wydanie przepustki. Po odmowie skierował się do Pałacu Prezydenckiego, gdzie zgłosił chęć wizyty i dzisiaj przyjmie go Andrzej Duda. Prezydent uważa, że będzie rozmawiał z nadal urzędującym prokuratorem. Tak głosi uchwała, nie uznawanych jednak sędziów SN ze względu na tryb ich ustanowienia. Nie ma więc ona mocy prawnej.

Jeżeli Andrzej Duda zamierza po drugiej kadencji objąć jakąś międzynarodową funkcję, możemy się domyślać, gdzie to będzie. Może w jakiejś międzynarodówce prawicy. Na pewno by jej przysporzył swoistych zwolenników. Skoro nie uznaje faktów, trudno przypuścić inaczej.