Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

niedziela, 13 maja 2018

Szyszkownictwo

Gdzie się objawiła prawda, tam nie ma wolności. Nie ma bowiem dyskusji. Ba, nie istnieje człowiek jako podmiot. Kto bowiem nie ma wątpliwości co do prawdy, nie myśli, bo nie ma do tego powodu, a kiedy nie myśli, nie ma go wcale w świecie ludzi wolnych. Nie ma też dyskusji, nie ma skłonności do kompromisu, bo z prawdą się go nie zawiera. Jest za to ideologia, jedynie słuszna, spójna, bo obejmuje wszystko. Jej nośnikiem jest guru, namaszczony przez siły tajemne, jurodiwy albo uznany za takiego przez zwolenników.
Kiedy jednak wśród wyznawców budzi się wolność, znika prawda, ideologia i wraz z nimi demagog. Wczoraj obserwowaliśmy Marsz Wolności, przeciwko jedynej prawdzie, kontestowany przez narodowe media oraz marsz Świętego Huberta, również nie znajdujący uznania władz, bo występujący z prawdą inną od głoszonej przez PiS. Jego organizatorzy niesłusznie sobie wyobrażali, że tylko w określonych sprawach zakwestionowali ideologię.
Chcieli uboju także zgodnego z halachą, pozyskiwać futra hodowlanych zwierząt, polować z dziećmi u boku, w ogóle korzystać z zasobów przyrodniczych, póki istnieją. We własnym mniemaniu wszystko to głosili tylko wbrew ekologom, których uważają za lewaków, bo właśnie wrażliwość na cierpienie zwierząt stanowi dla nich wyróżnik lewicowości, nie rozdawanie publicznych pieniędzy lub rozszerzanie sektora państwowego.
Zadając jednak kłam nawet tej części ideologicznych prawd, która jest przyswojona od przeciwników, niszczą całość. Przecież każda ideologia, to zlepek utopii. Scalający ją fanatyzm jest wprawdzie wynikiem emocji, ale praktykują go głównie osobnicy o niezbyt odkrywczych umysłach. Chętnie więc sięgają do utartych wzorców, a że przedtem korzystali z nich obecni adwersarze, furda.
Już więc więc sam zamiar organizowania marszu rozczarowanych stał się zalążkiem upadku całej ideologii. Kiedy jednak został zrealizowany, usprawiedliwił tytuł komentarza artykułu jednego z tabloidów: Rodzina opuszcza Kaczyńskiego – czy jakoś tak. Chodzi o Rodzinę Radia Maryja. Ona rzeczywiście opuszcza PiS. Teraz któraś ze stron musiałaby się ukorzyć, czyli podporządkować drugiej albo wystąpić z ugrupowania. A los protestujących w Sejmie matek pokazuje jak partia podchodzi do kompromisów.
Z prawdą się bowiem nie paktuje, ona jest jedna i niepodzielna. Kiedy ją rozkawałkowano, przestaje istnieć, w zamian zaś pojawia się wolność. Czyli umiera ideologia, traci bowiem monopol. I to się właśnie wczoraj dokonało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz