Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 5 sierpnia 2017

Informacje

Każda zmiana jest wynikiem konstatacji. Ona właśnie  jest niezwykle interesująca dla każdego, kto się stara zrozumieć powody wprowadzania nowości. Co zatem postrzegali nasi obecni władcy, zanim posiedli rządy? Przecież nie zniewolenie Polski przez Unię, bo to zupełny idiotyzm. Także nie zawłaszczenie kraju przez ekoterrorystów, bo Rospuda była jedynym u nas zwycięstwem ekologów nad miłośnikami betonu. Trudno również brać poważnie rojenia o panoszącym się u nas komunizmie. To wszystko są bajdy, służące tylko ukryciu rzeczywistych intencji.
Kandydaci bowiem do władzy dostrzegają przede wszystkim fakt, że jej nie posiadają. Aby więc zmienić ów mało dla nich budujący stan, muszą podjąć starania dla jej zdobycia. Najprościej jest podać receptę na likwidację bolączek trapiących społeczeństwo i przekonać wyborców, że celem reflektanta nie jest tarzanie się we władzy, a misja. To jednak wymaga fachowości zarówno polityków, jak i wyborców.
Z historii znane są jednak przypadki zdobycia rządów przez nawiedzonych demagogów, pozbawionych najmniejszego pojęcia o czymkolwiek.  Hitler na przykład został kanclerzem mając 37% głosów. Dopiero potem osiągnął 44% w przyspieszonych wyborach, korzystając z handicapu, jaki na początku kadencji mają zawsze rządzący. Następnie wypchnął ze stanowisk wszystkich niezależnych urzędników i strasząc komunizmem opanował scenę polityczną. Rychło też doprowadził do wojny. Musiał to zrobić, w przeciwnym wypadku gospodarka by mu się rozleciała wskutek długów, które pozaciągał.
W Polsce taki rozwój wypadków jest raczej niemożliwy. Świadomość bowiem konieczności zmian musi być zrozumiana i ma zrodzić koncepcję jej realizacji. W przeciwnym wypadku jest zwyczajnym rojeniem. U nas nie tylko wynika z emocji, ale w dodatku jest pojmowana przaśnie: tkm.
Stąd mamy bizantyjską odmianę disneyowskiego luksusu, prezentowanego przez nowe elity, generalski medal pamiątkowy dla cywila, niewykształconych pociotków we władzach i w praktycznych osiągnięciach wieloletni proces daremnego rozpoczynania budowy wiejskiego wodociągu. O wojnie nie ma co wspominać, chociażby z tego względu, że środki na jej ewentualne prowadzenie pochłaniają działania niezwykle kosztowne, ale pozostające bez związku ze zbrojeniami.
Możemy się za to skutecznie ośmieszyć na forum międzynarodowym, zadłużyć gospodarkę, wypchnąć państwo z Unii. To wszystko idzie nam niebywale gładko i efekty, na razie propagandowe, niebawem materialne mamy już pewne. Masło przecież już drożeje.
Aliści wszystko jest ubrane w kostium zdarty z demokracji, porozdzierany wielce, szczególnie na miejscach wstydliwych. Prawda bowiem niczym szydło z worka, zawsze się ujawnia.

7 komentarzy:

  1. wydaje mi się, że cały czas popadasz w dychotomię - nawet nie próbujesz znaleźć zalet, a rzeczywistość nie jest czarno-biała, lecz mieni się odcieniami szarości...

    OdpowiedzUsuń
  2. mam wrażenie, że niestety jesteś dogmatykiem kierunku jedynie słusznego - sztywny jak sztywniak...

    OdpowiedzUsuń
  3. w sprawach poważnych nie ma miejsca na emocje, lecz trzeba zrobić solidny bilans kosztów i zysków z uwzględnieniem ryzyka...

    OdpowiedzUsuń
  4. ...eksperci już są mocno zakłopotani, że niestety, ale po 6 m-cach rządów Trumpa jest 1.000.000 nowych miejsc pracy w usa, czego i Polsce życzę...

    OdpowiedzUsuń
  5. P.zenjk, w Polsce też niczego sobie eksperci:) Mówią oni, że jeszcze dwa lata obecnych rządów, a nie będzie czego ratować ani kogo "podglądać" :)Jeden dogmat tylko przetrwa, "wszystko w rękach B." i prężna grupa pod wezwaniem RM. :)Miłego wieczoru.

    OdpowiedzUsuń