Liczba wyświetleń w zeszłym tygodniu

sobota, 31 sierpnia 2024

Kontrast

Wszelkie zło oznacza chorobę wolności [Tischner].

PiS w czasie swoich rządów uzależnił PKW od polityków i spodziewał się korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia. Okazało się atoli, że jest logiczne. I to jest dobra wiadomość dla polskiej demokracji. Prezes oczywiście uznał to za skandaliczne i dowodzące, że reżim Tuska wprowadza autorytaryzm, o którym tylko on, Kaczyński wie wszystko (sic!).

Media zaś prezentują tłumy nauczycieli, składających wnioski o przyznanie im zaświadczenia o niekaralności. Znowu mamy kolejki. Ostatni raz takie widoki prezentowali rolnicy. Im to za pierwszego PiS-u cwany wtedy resort rolnictwa wyznaczył zaporowy termin składania wniosków na jakieś dopłaty, których rząd próbował poskąpić. Wtedy też rolni czynownicy chwalili się swoim sprytem w mediach, nie dostrzegając w tym żadnej hipokryzji. 

Teraz biurokratów nie słychać. Wstydzą się? Od dawna się wydawało, że wraz z komuną jęczą w jakimś piekle dla omnipotentnych. Złudzenia rozwiał Prezes, pomstujący na niezależną jednak PKW oraz właśnie kolejki nauczycieli po zaświadczenia.

Cóż, gdyby nie było zła, nie odczuwalibyśmy dobra. 

piątek, 30 sierpnia 2024

Początek

Przeciętny, oswojony obywatel (...) nie rozumie, że rewolucjonistą staje się właśnie człowiek, dzięki odzyskanej zdolności widzenia [Stanisław Brzozowski].

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał argumenty prokuratury i przedłużył o kolejne trzy miesiące areszt dla księdza egzorcysty i jego dwóch współpracownic, podejrzanych o niewłaściwe wykorzystywanie dotacji z funduszu sprawiedliwości.

PKW, sformowana w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, odrzuciła sprawozdanie PiS. Obrady trwały do późnego popołudnia. 

W pierwszej z rzeczonych spraw obrońca księdza stwierdził, że To harakiri Sądu Okręgowego. Sąd sam strzela sobie samobója. O decyzji PKW już przedtem głosiciele PiS mówili, że będzie ona końcem demokracji. Pół godziny przed ogłoszeniem decyzji Mateusz Morawiecki pisał o haniebnym rozstrzygnięciu. Partia ma już gotowe pozwy na Komisję za rzekome przekroczenie uprawnień. Traci bowiem łącznie 57 mln złotych.

To były wczoraj najbardziej parlamentarne krytyki niewygodnej rzeczywistości. Mniej eksponowani wyraziciele PiS w mniej wyszukanych słowach prezentują gorycz, wywołaną karnym pozbawieniem ich dotacji. Polityczny bandytyzm i groźby konsekwencji prawnych są tu najłagodniejsze.

Wobec licznych informacji o wdrożonym już ściganiu osobników, którzy się dopuścili trwonienia publicznego grosza, można przypuszczać, że niezadowoleni z decyzji PKW głosiciele zmiany dobra przeszli na stronę swoich konkurentów. Wszak to bezprawna aktywność ich kolegów stała się powodem utraty finansowania. Na razie nie postrzegają tak swojej wolty. Kiedy nieco ochłoną, na pewno świadomie już skierują pretensje do nazbyt w sobie zadufanych dysponentów państwowych pieniędzy z własnej jeszcze formacji, kiedy ta rządziła. 

Wszak wszelkie decyzje ludzi, kierujących się odruchami, zaczynają się od działań nieuświadomionych. Potem cała furia zwraca się przeciwko rzeczywistym jej sprawcom. I mamy gotową rewolucję w łonie biało-czerwonej drużyny.

Jak bowiem pisze Tomasz Lis Po kampanii Prawa i Sprawiedliwości, nastała kampania   prawa i sprawiedliwości. 

czwartek, 29 sierpnia 2024

Biurokreacje

 Człowiek nie jest wytworem okoliczności. Okoliczności są wytworem człowieka [Disraeli]

Zakwestionują sprawozdanie PiS-u, czy nie? Wedle wrażenia, wywołanego przez najbardziej w świecie pewnego siebie mecenasa, nie mają możliwości ustosunkowania się do mnogich doniesień, którymi się epatuje Polska. Biegli bowiem księgowi, pracujący na potrzeby Komisji, nie mogą określić wpływu kosztów inkryminowanych przez media imprez na bilans kampanii wyborczej, jeżeli ich nie wykazano w sprawozdaniu. Oni sprawdzają tylko, czy wydatki zaksięgowano pod odpowiednimi pozycjami i czy sumy pod nimi są prawidłowe. 

Z czasu, jaki to zajmuje, wynika, że nie jest to łatwe. Chyba się już do tego nie używa liczydeł? Ci atoli, którzy ufają elektronice, mają znacznie mniej praktyki od prawdziwych ekspertów. Wiadomo zaś, że wiedza w osiemdziesięciu procentach składa się z doświadczenia. 

Dzisiaj się okaże, czy dysponowanie mieniem publicznym powiększyło fundusz wyborczy PiS-u, co wyliczyli dwaj politycy przeciwnej PiS-owi opcji z dokładnością do czterdziestu groszy. Oni bowiem nie mają doświadczenia biegłych, a o liczydłach pewnie nie mają pojęcia. Jak zaś podczas Campusu dowiedli, posługują się biegle elektroniką.

Namaszczona dyskusja formalistów o podstawach decydowania w sprawie prawidłowości PiS-owskiego bilansu wydatków wyborczych sprowadza problem do tego, czy istnieje coś, co nie zostało zaksięgowane. Wątpliwości w tej sprawie dręczą podobno speców, którzy w dusznych pomieszczeniach godzinami mozolą się nad operacjami, jakie sztuczna inteligencja rozwiązuje nieco tylko dłużej od mgnienia oka.  

W dodatku mniej pewni siebie znawcy twierdzą, że doniesienia służb są tu również istotne. I one też mogą wpłynąć na decyzję PKW. Musimy więc czekać. To zaś jest zawsze męczące, podobnie jak późniejsze wysłuchiwanie formalistycznego przekazu decyzji.

środa, 28 sierpnia 2024

Centra

320 umów zawartych między 10 sierpnia a 13 października na łączną kwotę ponad 21 mln zł - tak podczas wczorajszego Campusu Polska mówili uczestnikom panowie Joński i Szczerba o tym, czego szuka PKW.

Kluczowy świadek poszedł na współpracę, umożliwiając prokuraturze uzyskanie prawa aresztu dla szefa RARS. Poszukują go teraz za pomocą listu gończego. Taki jest los przełożonych, którzy się nie oglądali na przepisy. Chociaż zasługi ściganego dostojnika są bezsprzeczne wobec PiS. On ustawił krzyż smoleński przed Pałacem Prezydenckim, gdzie się pierwej gromadzili uczestnicy miesięcznic. On też był współpracownikiem Mateusza Morawieckiego, kiedy ów jeszcze kierował bankiem. Teraz więc były premier ręczy za jego uczciwość. I to pomimo, że Tomasz Trela, poseł Lewicy zaleca Mateuszowi Morawieckiemu, aby ów sam się zgłosił do prokuratury i złożył zeznania w sprawie przekroczenia uprawnień przez swojego podwładnego. 

W niedalekiej przyszłości pojawi się raport w sprawie podkomisji smoleńskiej. Jego smaczkiem ma być sprawozdanie międzynarodowego zespołu ekspertów, któremu podkomisja zleciła badanie i który nie znalazł żadnych podstaw do twierdzenia, że zamach był przyczyną katastrofy. Podkomisja go zignorowała, mimo że niemało kosztował.

Minister Woś zapowiadał buńczucznie, że w prokuraturze złoży jedynie oświadczenie i nie będzie odpowiadał na pytania. Jego bowiem zdaniem prokuratorzy są nieprawidłowo powołani. On zaś wyłożył pieniądze na zakup narzędzia do ścigania przestępców. Potem atoli oświadczał godzinami. Protokół miał dwadzieścia stron, mimo to przesłuchiwany przeczytawszy go nie podpisał. Może dlatego, że przedtem on i jego koledzy twierdzili, że to koń ze skrzydłami albo konsola do gier, a nie program do totalnej inwigilacji. Były wiceminister otrzymał zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Ma zakaz kontaktowania się z całym szeregiem znajomych.

Kończą się wakacje. Wraca codzienność. Jakoś tak stale kręci się wokół tradycyjnych już tematów. Podobnie zresztą, jak dobra zmiana.  

wtorek, 27 sierpnia 2024

Recepta

 Wielkie kariery robią ludzie wielkich charakterów, ludzie bez czci i wiary, i ludzie, którzy potrafią być narzędziem pierwszych lub drugich. Tylko że pierwsi i drudzy, jeśli się potykają, to o wielkie kamienie, gdy ta trzecia kategoria z reguły słabo trzyma się na nogach. Wystarczy skórka pomarańczy – żeby leżeli. A wtedy wynoszą ich do rupieciarni. [Dołęga-Mostowicz].

Kazimierz Marcinkiewicz się uaktywnił. Doradza premierowi, aby ten wyznaczał ministrom zadania i wyrzucał za opieszałość w ich realizacji. Dobre. Prosto ze szkółki PiS.

Tam Prezes zdaje się wyznaczać tylko jedno zadanie: masz uzyskać poklask tłumu. Marcinkiewicz je jako premier wykonał idealnie. Znakomicie się prezentował na kinderbalach [Brudziński]. Taki miał dzięki temu poklask, że chyba łatwo Prezesowi zwrócono uwagę, iż dybie na prezesurę. Wyleciał więc równie gładko, jak potem Beata Szydło. Ona również przysporzyła PiS-owi aplauzu, wypowiadając proste zdanie: przez ostatnie osiem lat głosem, którego Prezes nie potrafił lepiej wygłosić.

Teraz się okazuje, że Mariusz Błaszczak ma zastąpić ustępującego Prezesa. Jego lojalność jest niepodważalna. Oczywista jest atoli mała zdolność pozyskiwania aplauzu. O charakterze też nie najlepiej świadczy sprawa ruskiej rakiety. Może fakt, że się często pojawiał w mediach, przemawia za jego nominacją.

Pozostali jednak pretendenci… właśnie. Sami widzieliśmy. 

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Sygnały

 A kiedy strzyżesz owieczki, Opowiadaj im bajeczki [Sztaudynger]

Wojownicy Saddama Husajna byli przekonani że trafili do raju, kiedy w dziewięćdziesiątych latach ubiegłego wieku podbili Kuwejt. Pieniądze dostarczały tam ściany, jeżeli się tylko wystraszyło odpowiednio lokalsa, który znał stosowne zaklęcia. Tak husajnowcy postrzegali bankomaty, których wtedy w Polsce też było niewiele i były mylone z automatami, sprzedającymi napoje.

Podobnie musieli się u nas poczuć ci, którym się to po prostu należało, kiedy wygrali wybory. Pewnie uważali, że bez kwalifikacji zajmując wysokie stanowiska, realizowali jakąś sprawiedliwość, pozwalającą podjąć dobro wspólne, czyli niczyje,  aby się nie marnowało. Teraz więc się żalą, że doznają za to szykan politycznych ze strony nowych władz. 

Wiele zdradza, że naprawdę w to wierzą. Szczególnie wyjaśnienia ich wyrazicieli, w których na pytanie co o tym sądzą, odpowiadają nie na temat, niczym uczestnicy dziecięcej gry pomidor. Ciekawe, że są to zawsze osoby, które nie były uczestnikami procederu, ale kosztem swojego wizerunku ofiarnie pełnią swoje zadanie. 

Kontrastuje to z postawą obwinianych beneficjantów dorazmiennej władzy. Słychać już o żądaniu listu żelaznego dla kogoś, pozostającego w zainteresowaniu prokuratury i przebywającego za granicą. Wszak tutaj warunkiem będzie ujawnienie śledczym wszystkich, znanych im okoliczności sprawy, w związku z którą zostali wezwani.

Niebawem więc się pojawią nowi sygnaliści, zapowiadani już przez Romana Giertycha. I będzie się działo. Najbardziej bowiem interesujące informacje mają politycy, którzy wyrośli z dziecięcych zabaw.

niedziela, 25 sierpnia 2024

Autokonsumpcja

 Zgnieć w Polsce myśl krytyczną a ignorancja, bezmyślność i martwota językowa rozpanoszą się nieprzerwanie od Elby po deltę Mekongu [Alain Besançon. Opowieść o dwóch państwach. Londyn. 1986].

Komuniści nie kochali Polaków. Także dlatego, że nie zdołali zgnieść polskiego ducha wolności. To niemożliwe podobnie jak teraz nie można się pozbyć pańszczyźnianego pojmowania władzy, tkwiącego w mentalności znacznej części ludzi, tęskniących za samodzierżawiem. Jesteśmy podzieleni od zarania, od kiedy w opinii szlachcica chłop nie był Polakiem.  

To zresztą dziedzictwo implikuje szczególnie u nas zawiłą ekwilibrystykę słowną propagandy wszelkich formacji populistycznych. Muszą bowiem swoją władzę uzasadniać prawdziwą wolnością, którą rzekomo przynosi ich ideologia. Faszyści mogli się w Niemczech bezkarnie szczycić dyscypliną swoich wyznawców. Komuniści musieli w Polsce udawać centralizm demokratyczny, lepszy od rzekomej anarchii liberalnej. 

Jakiś czas temu zmieniacze dobra próbowali ukuć slogan o solidarnej Polsce, będącej przeciwieństwem liberalnej. Zawłaszczyli im to jednak ziobryści i teraz kaczyści sami próbują smaku swego ogona. Czysty urobor, symbol gnozji w nowoczesnej postaci. Nigdy nie zaginie, bo się stale odradza, zasilany samym sobą.

Niestety, tkwimy w podziale, który ma znacznie głębsze źródło od dyktatury proletariatu czasu komuny.

Ostatnio silny cios zadali mu mimowiednie kaczyści, prezentując wszystkie wady ich sposobu odróżniania prawdziwych od rzekomo nieprawdziwych Polaków. Podobnie zresztą jak w podział uderzył Kościół, jednoczący wszystkich w krytyce już nie tylko logicznych, ale i obyczajowych jego sprzeczności. Coraz więc trudniej legitymizować się zagrożeniem ze strony elyt, tradycyjnie jakoby dybiących na tożsamość ludu pracującego miast i wsi. 

Myśl krytyczna zaś przesuwa się konsekwentnie na wschód i teraz jej granica jest już daleko od Bugu, gdzie była jeszcze kilkanaście lat temu.

sobota, 24 sierpnia 2024

Przemijanie

 Obdziela i obdziera nas czas [Sztaudynger].

W czasie PiS władze utworzyły hub komunikacyjny, aby pomóc Ukrainie. CBA w czasie PiS uznało, że niektórzy mogliby zrozumieć to opacznie, jako okazję aby chapać i mogliby to urzeczywistnić. Wdrożyli dochodzenie. Także ich trud zaowocował tym, że teraz adwokaci beneficjantów ówczesnych zleceń rządowych muszą tłumaczyć, że kiedy ich podejrzewani przez służby klienci wrócą z zagranicy, to wyjaśnią śledczym, że są bez winy.

Promowanym przez Prezesa kandydatem PiS na prezydenta ma zostać szef IPN, który zatrudnił u siebie kilku VIP-ów PiS, zwolnionych ostatnio gdzie indziej. Nie wiadomo, czy się uda, ale zainteresowany ma mocno zabiegać o taką nominację.

Znowu niebawem trzeba będzie przekonywać o bezinteresowności. W każdym przypadku kogo innego i o innego rodzaju altruizm będzie chodzić, ale jednak. 

Wydaje się, że z wyborcami PiS pójdzie łatwiej. Kilka już razy dowiedli, że z góry wierzą głosicielom partii. 

Tylko mniej ich coraz to bardziej jakby, a do prezydenckich wyborów jeszcze rok. Może więc nie wystarczyć sama wiara, nawet jeżeli naprawdę przenosi góry.

I znowu może powstać problem dla PKW.


piątek, 23 sierpnia 2024

Zarękawnictwo

 Pocieszanie zmyśleniem to najprostszy stabilizator struktur społecznych, zresztą ma on tę dobrą stronę, że wiele trwożnych oczekiwań opartych na znajomości deprymujących faktów jednak się nie spełnia, więc trzymając te fakty pod korcem, oszczędza się ludziom nerwów. [ Stanisław Lem].

PiS prezentuje dokument, sporządzony na użytek PKW przez Krajowe Biuro Wyborcze, w którym zasiadają eksperci z dwudziestoletnim doświadczeniem w rewizji księgowości. Tam podobno wyraźnie napisano, że jeżeli obcy podmiot promował kandydatów jakiejś partii bez porozumienia z ich komitetem wyborczym, to nie można sprawozdania tego komitetu odrzucić lub uznać za błędny. Tylko zaś to jest zagrożone konsekwencjami finansowymi.  

Podobnie mówi dawny przeciwnik procesu decentralizacji państwa. Teraz z równą pasją, z jaką w 1998 roku obwieszczał weto dla ustanowienie 15 województw głosi, że to grono specjalistów od Berka nie ma pojęcia o podstawowych zasadach Kodeksu Wyborczego. Mówi to Tuskowi.

Prawo więc ma być ślepe i głuche na swojego ducha, trzymając się niewolniczo litery, w dodatku wedle wskazań biegłych księgowych. Nic dodać. Jeżeli zaś PiS ma tak mocne papiery i poparcie od biegłych w księgowaniu, nie mówiąc o wszechpojętnym symetryście,  to dlaczego PKW zwleka, narażając zmieniaczy dobra na windykację wyborczego kredytu?


czwartek, 22 sierpnia 2024

Pobieżnie

 Każdy jest kowalem swego losu, ale w zespole udaje się to lepiej.

U szczytu piramidy Maslowa leży samorealizacja, do której się dąży po zaspokojeniu niższych potrzeb. Od góry jest to uznanie, niżej przynależność, potem bezpieczeństwo i u podstaw są potrzeby fizjologiczne. Osiągnięcie wyższego stopnia oznacza zaspokojenie wymagań z niższych stopni piramidy. Potęguje ono również uczucie szczęścia, a  wszyscy dążymy do jego osiągnięcia. 

Jeżeli celem nie jest coś złego, trzeba pragnienie osiągania szczęścia uznać za moralne. O tym, czy nasz cel jest etyczny, decydują też środki, jakimi się posługujemy dla jego osiągnięcia. Nikczemne bowiem sposoby osiągnięcia dobra, przekształcają je w niegodziwość. Bogactwo jest uniwersalnym środkiem do osiągania szczęścia. Samo atoli zdobycie fortuny daje głównie poczucie zmęczenia.

Jak zatem osiągnąć szczęście? Jak zdobyć uznanie, zrealizować pragnienia? Liberałowie pozostawiają inicjatywę każdemu z nas. Konserwatyści nakazują kontentować się swoim miejscem w hierarchii społecznej. Populiści zaś obiecują łatwą pomoc w zaspokojeniu potrzeb i w konsekwencji stale szukają usprawiedliwienia dla swojej bezradności. Zawsze wskazują na potęgę tajnego spisku. 

Populizm jest zatem oszukańczy, konserwatyzm bierny, liberalizm zaś pozostawia jednostkę samą w obliczu wyzwań.

Zostaliśmy jednak panami świata, bo potrafimy działać zespołowo. Tworzymy grupy interesu i dzięki temu wkraczamy na wyższe miejsca w piramidzie potrzeb. Dopóki nie używamy w tym przemocy, osiągamy dobro. 

Niech się zatem koalicjanci spierają o pryncypia. Jeżeli ich celem będzie ogólna pomyślność, na pewno będzie nam lepiej.

Upowszechniona bowiem jedność oznacza marginalizację części społeczeństwa. Ona zawsze rośnie z czasem, a nie o to przecież chodzi, aby szczęście osiągać cudzym kosztem.



środa, 21 sierpnia 2024

Legitymacja

 Z perspektywy rządzących populistów najlepiej, gdy sądy konstytucyjne są pomocnikami władzy wykonawczej [Wojciech Sadurski].

Jak w swojej Pandemii Populistów przypomina profesor Sadurski, sądy są legitymowane przez swoją bezstronność i fachowość, nie przez wolę wyborców. Każdy zaś populistyczny rząd stara się podporządkować je sobie, argumentując, że skoro sędziowie nie pochodzą z powszechnego wyboru, to są kastą, kierującą się własnym interesem. PiS nie jest tu wyjątkiem.

Grupa posłów PiS wniosła do naszego Trybunału Konstytucyjnego skargę, że niektóre przepisy ustawy o Trybunale Stanu oraz jeden Regulaminu Sejmu są niezgodne z Konstytucją. Z wydanego w efekcie wyroku wynika, że sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej jako ciało polityczne nie może ingerować w poczynania NBP.

Pojawił się atoli problem, czy Trybunał Konstytucyjny w obecnym składzie gwarantuje bezstronność. Jeżeli nie, nie może orzekać. A tu wyrok korzystny dla byłego posła PiS uzasadniała sędzia, która też była posłanką PiS, w składzie zaś sądu znalazł się były prokurator krajowy, mianowany przez PiS. 

Ponadto TSUE już rok temu stwierdził, że sędziowie, powołani z kandydatów, których nie wyłonił ich samorząd, nie są prawomocnie ustanowieni i jako tacy nie mogą bezstronnie orzekać. Takie też stanowisko przyjął marszałek Sejmu i prace nad postawieniem prezesa NBP przed Trybunałem Stanu będą kontynuowane.   

Czeka nas zatem kolejna skarga do Brukseli o niepraworządność ze strony PiS. I to w przeddzień podjęcia tam decyzji w sprawie kolejnej transzy KPO dla Polski, szacowanej na 30 miliardów złotych.

W ciekawych czasach żyjemy.


wtorek, 20 sierpnia 2024

Znowu

 Bodaj admirał John Jellicoe zapewniał, że jego pancerniki wyszkolą się w boju. Nie wygrał bitwy jutlandzkiej ze słabszą, ale normalnie wyszkoloną flotą niemiecką.

W ostatnich dniach swojej  quasi-władzy, sprawowanej jeszcze dwa tygodnie po przegranych wyborach, rząd Mateusza Morawieckiego podjął tajną uchwałę, aby przeznaczyć 14 miliardów (sic!) złotych na program, nazwany Narodową Rezerwą Amunicji. Miał się on przyczynić do produkcji polskich nabojów armatnich kalibru 155 mm. Obok państwowej spółki Polska Amunicja w przedsięwzięciu miały wziąć udział dwie prywatne spółki, które z produkcją pocisków nie miały nigdy nic wspólnego. - Gdzie były do cholery służby specjalne i ich koordynatorzy??? - pyta w tym kontekście Paweł Wojtunik.

Jak bowiem mówi przedstawiciel MON, interesów państwa nie zabezpieczono w umowach. Prywatne podmioty mają tam 49% udziałów, ale decydujący głos w konsorcjum. Państwowej fabryki nie można w tych warunkach postawić, bo przedsięwzięcie jest poza decyzjami państwa. PiS zatem, udając naiwność pyta, czy naprawdę wstrzymano budowę fabryki amunicji artyleryjskiej w Polsce i naboje armatnie zamierza się kupować w Niemczech.

Rzecz się natychmiast skojarzyła z maseczkami antycovidowymi, które nie chroniły przed zarazą, ale za to przywieziono je największym samolotem świata. – Mateuszu, to, że potrafisz robić interesy na respiratorach, maseczkach, wizach, wszyscy wiedzieli od dawna, ale że na amunicji też i to na 14 miliardów? – napisał Donald Tusk na platformie X. – Panie Donaldzie, gdybyś wtedy rządził - czekałbyś na dostawę niemieckich hełmów, a nie budował fabrykę polskiej amunicji – odgryzł się były premier.

Aby uzyskać aplauz, trzeba dokonać czegoś, co zadowoli ogół.  Utarło się w PiS-ie, że trzeba dobrze to nazwać. Wszyscy wiedzą, że narodowy jest dla narodu najlepszy, bo jaki inny może być bardziej dostosowany do jego oczekiwań? Jest atoli bardzo źle, kiedy dumnie nazwane przedsięwzięcie się nie udaje. Wtedy bowiem inwestorzy ośmieszają nie tylko siebie, ale naród. Szczególnie kiedy dotyczy wojska.

Teraz też, kiedy Koalicja 15. X krytykuje ten program, zdaniem wyrazicieli PiS tworzy dowód, że nie działa zgodnie z interesem państwa. Mimo że według jedynie słusznego przekazu partia, odsunięta w końcu od władzy, reprezentowała tu dobro prawdziwego narodu. Prezydent ich bowiem na krótko, ale jednak uczynił szafarzami państwowego mienia.

Amunicja jest nam niewątpliwie potrzebna. Tylko dlaczego tym się mają zajmować amatorzy, pozostający poza kontrolą państwa, mimo że opłacani przez naród? Fachowców u nas nie ma?


poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Rozterka

 Czy zamiar jest moralny, zgodnie z zasadą nie rób drugiemu, co tobie niemiłe zależy od tego, czy jego efekt nie będzie uciążliwy dla innych. Jeżeli zaś mamy władzę, musimy mieć pewność, że nasz pomysł jest zgodny z oczekiwaniami podwładnych.

Szczególnie kiedy cel dotyczy ogółu, rzecz musi być zgodna z powszechnymi normami prawnymi, nakładającymi ograniczenia, wynikające z cywilizacji. Z tym więc, co podsuwa logika, ukształtowana przez czysty rozum. Ten zaś nie zaakceptuje czegoś, co przyniesie szkodę.

Jak w tym świetle wygląda zapowiedziana w ubiegłym tygodniu olimpiada w 2040 roku? PiS już proponował zorganizować zimową olimpiadę w Krakowie i Zakopanem. Nie doszło to atoli do skutku, bo przeprowadzone referendum wykazało, że Krakowiacy i Górale jej nie chcą. Radość z przeistoczenia Tatrzańskiego Parku Narodowego w narciarskie trasy, skocznie i wyciągi nie kompensowała ich zdaniem żalu, jaki by przyniosła utrata skarbów przyrody. Projekt więc upadł.

Teraz rzecz jest przewidywana na rok 2040 i dotyczy letnich igrzysk. Donald Tusk ujawnił taki pomysł, upatrując w tym konieczności ugruntowania naszego wizerunku w świecie. Mniej znany polityk PiS wyraził zadowolenie, bo zmagania sportowe by uświetniły sto dwudziestą rocznicę Bitwy Warszawskiej. Różne są zatem kryteria tego, co przyniesie więcej radości, a co mniej.

Igrzyska wymagają infrastruktury. Częściowo ją mamy po piłkarskich mistrzostwach Europy. Zbudowane wtedy stadiony nie przynoszą podobno strat. Musielibyśmy jednak zbudować pewną liczbę specjalistycznych obiektów, które trudniej wykorzystać na inne cele, a bogaczami jeszcze nie jesteśmy.

Kraje jednak, które organizują igrzyska, należą do tych najchętniej branych pod uwagę przez inwestorów. Budowa nowych obiektów też korzystnie wpłynie na gospodarkę. My zaś wszyscy również się poczujemy lepiej, kiedy wejdziemy do klubu organizatorów mistrzostw olimpijskich.

Cel więc mamy piękny, możliwości jego realizacji również, nic tylko się zastanowić.

niedziela, 18 sierpnia 2024

Mołotowszczyzna

 Jednak sowieccy propagandyści są niezastąpionym wzorcem.

Rozumowe nakazy moralne, pozbawione emocjonalnych kalkulacji, wywierają na człowieka znacznie silniejszy wpływ od tych, które choćby częściowo wynikają z doświadczeń lub emocji. Te pozarozumowe mogą prowadzić do błędów lub zgoła niegodziwości.

Potwierdzają to emocjonalne reakcje zwolenników dowolnej ideologii, którym własny umysł podsuwa wątpliwości co do ich zasad. Aby jakoś go zagłuszyć, wybuchają w dyskusjach agresją lub świadomie popadają w przesadę, próbując okłamać siebie samych i adwersarzy, argumentujących logicznie.

Aby wyznawcom jedynie słusznych prawd ułatwić zadanie, stworzono przekazy dnia, dzięki którym różni politycy biało-czerwonej drużyny tymi samymi słowami odpierają zarzuty. Często zaś dzieje się to wzorem bywalca piaskownicy, wedle metody: a to ty sypałeś piaskiem pod wiatr, nie ja

Kiedy więc media podniosły ostatnio sprawę tłustych kotów PiS-u, natychmiast się w przekazach dnia okazało, że to nie w czasie ośmioletnich rządów dobrej zmiany nabrały one sadła, ale teraz, po ośmiu miesiącach rządu Tuska. Premier przyznaje się przekornie, że to by było dobre porównanie, gdyby występowały tam nie koty, a psy. Gończe, nie tłuste.

Na razie nie ma na to odpowiedzi. Wydaje się jednak, że nie będzie innej, jak klasyczne: a u was biją Murzynów. I będzie bardzo dobrze, jak się obejdzie bez obelg. Taka to bowiem gmina. 


sobota, 17 sierpnia 2024

Klasyka

Wolność jest prawdopodobnie najtrudniejszą z rzeczy, gdyż znaczy się na rynku samym, gdzie nikt cię nie prowadzi, a ty sam decydujesz o wszystkim [Wałęsa].

Zniewoleni mentalnie ludzie nienawidzą liberalizmu. Są bowiem przekonani, że kiedy uzyskają wolność, mogą stracić środki do życia. Ponieważ nie ufają sobie, wolą się poddać władzy i na nią złożyć obowiązek zadbania o swój los. Władza zaś absolutna chętnie przyjmuje na siebie ten obowiązek, bo strach jest potężną motywacją i ludzie bierni zawsze pozostaną w jej mocy. 

Rzecz ma początek we wszystkich religiach, gdzie bóstwo, w jego zaś zastępstwie szaman miał moc przyznawania wiernym praw do pomyślności. On też mógł temu, który upolował większe zwierzę, odebrać nadwyżki i jakąś ich część oddać komuś, kto się bał polować, ale odpowiednio głośno wielbił dobrodziejów.

Z czasem każdy wierny godził się na oddawanie efektów swojej pracy szamanowi lub osobie przezeń namaszczonej, otrzymując w zamian nadzieję na wsparcie w potrzebie. Rzecz nie jest bez sensu, dopóki daniny są utrzymywane w rozsądnych warunkach. Człowiek jest jednak słaby.

Wobec oczywistej niesprawiedliwości, do której ewoluowały pierwotne systemy organizacji społeczeństw, marksiści wykorzystali wyzysk do podżegania ludu przeciw bogaczom. Ten zaś sobie wyobrażał, że sam się stanie kapitalistą i nie będzie się już musiał trudzić.

Pod wpływem jednak klęski głodu, jaką sprowadziły ich ortodoksyjne rządy w Rosji, komuniści się zreflektowali, że tylko praca zapewnia jadło. Sami więc zastąpili wyzyskiwaczy, spychając lud na jego tradycyjne miejsce, dostarczyciela konfitur. Wytłumaczyli mu atoli, że teraz on rządzi, a kto tego nie rozumiał, był uznany za sługusa kapitału i karany.

Populiści różnego rodzaju modyfikowali taki sposób argumentowania, ale tylko w nieistotnych szczegółach. Zawsze bowiem korzystali ze strachu o przyszłość, silniejszego u ludzi bezradnych. Jedno pozostawało niezmienne. Chciwość kamaryli. I ona zawsze prowadziła do klęski systemu, jeżeli jej wcześniej nie spowodowało szaleństwo ideologów. 

Po upadku populistów następuje już tylko coraz bardziej żenująca agonia upadłej ideologii. Zawsze się charakteryzuje rosnącą liczbą byłych zwolenników, którzy dostrzegają bzdurę, w jakiej tkwili. Proces bowiem odchodzenia od rzekomych dobrodziejów nasila się w miarę napływu kolejnych informacji o ich niegodziwościach i rosnącym przekonaniu ludu, że sam też sobie da radę, jeżeli mu państwo w tym nie przeszkodzi. 

I taki właśnie proces obserwujemy teraz u nas. Ładnie wygląda.