Półkownictwo

 Wszyscy są normalni, ale niektórzy to muszą mieć na piśmie.

Agencja Rozwoju Przemysłu ma spółkę córkę. W czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej miała ona za prawie 600 tys. złotych sfinansować sześć imprez, podczas których promowali się kandydaci dobrej zmiany. Więcej, na potrzeby jej dawnego zarządu wzięto tam w leasing jeden samochód BMW X7, jeden elektryczny tesla i dwa volvo V90. Wszystkie z najwyższej półki. Obecny zarząd uznał to za działanie na szkodę spółki i kieruje zawiadomienie do prokuratury.

Rzecz właściwie spowszedniała, bo codziennie jesteśmy zasypywani takimi informacjami. Ta jednak powszedniość przesądza, że powstaje ogólna charakterystyka rządów dobrej zmiany. Jej celem wydaje się zapewnienie luksusów wierchuszce – to rusycyzm z czasu komuny, oznaczający grupę, trzymającą władzę – to zaś z kolei neologizm z czasu rządów SLD, określający kamarylę, rządzącą państwem poza jego oficjalnymi strukturami. Zafundowano nam bowiem organizację ostatecznie ugruntowaną w czasach Gomułki, kiedy to partia rządziła, a rząd wykonywał jej polecenia. 

Taki schemat ukształtował też obecną niecierpliwość ogółu. Oto wszyscy widzą, co się działo. Powinna być zatem jakaś natychmiastowa reakcja władz. Tymczasem mamy zawiadomienia i utyskiwania na prezydenckie weto. Koalicja może i rządzi, ale rząd nie wykonuje. To ma stanowić o rzekomym braku woli. 

Zarzut to wysoce niesprawiedliwy, bo jednak rząd naprawdę rządzi, ale może się posługiwać tylko zasadami uchwalonymi w Sejmie, jeśli podpisze je prezydent. Ten zaś jest, jaki jest.

Do przyszłego więc roku będą się kształtowały pomysły, które nie są niczym nowym. Bo przyzwoitość nie jest zapisana w przepisach, istnieje tylko w niepisanych normach, które nie są znane w alternatywnym świecie, przez ludzi przekonanych, iż pochodzą z wyższej jakby półki. 

Nie przypadkiem to zresztą podkreślają, w przeciwnym wypadku nikt by tego nie zauważył.