Żywią y bronią, pisali o sobie jeszcze w czasie Kościuszki. Kiedy jednak w trakcie powstania styczniowego zaczęli wydawać Moskalom wspierających zryw dziedziców, jakby się coś odmieniło. Początkowo też odgłos bolszewickich armat w 1920 roku kwitowali stwierdzeniem, że to nasze bijo Poloków. Obudziły ich dopiero łajdactwa wschodnich krewniaków.
Teraz się bronią przed otwarciem granic dla żywności z Ameryki Południowej. Tłumaczą to tym, że brazylijskie, tanie jadło zawiera ileś tam tysięcy razy więcej szkodliwych substancji od tego, które oni oferują. W dodatku utrzymują, że kiedy się uzależnimy od Brazylii i jej sąsiadów, oni nam zaczną dyktować warunki, bo żywność stanie się bronią. Sami jednak straszą, że uczynią z niej broń, grając tymczasem kocią muzykę pod teatrem, podczas celebrowania tam uroczystości objęcia unijnej (jak mówią niemieckiej) prezydencji przez Polskę.
Tak się mści niegdysiejsza głupota i egoizm szlachty, która pracowitym odmawiała polskości, odcięła ich od miast, w konsekwencji czego początkowo osiedlali się tam jedynie przybysze z zagranicy albo uciekinierzy z pańszczyzny. W konsekwencji na wsi zapanowało przekonanie, że miejskie nieroby wyzyskiwały naród, czerpiąc zyski z handlu żywnością. Nie pracowali, a jedli. Tak czy owak, przeszłości nie mamy najlepszej.
Zapominają zaś nasi rolnicy, że Brazylijczycy, gdyby sprzedawali nam swoje produkty, uzależniliby się także od nas. Nasi zaś wieśniacy, sięgając po nowoczesne metody produkcji, wytwarzając to, czego w Ameryce się nie da, pozostaliby równie ważni i niezbędni, jak dotychczas. Powinniby się tylko uwolnić od tradycyjnych poglądów i uwierzyć w siebie.
Tylko albo aż. Na początek zaś dobrze by było uświadomić sobie, że dopłaty dla rolników nie pochodzą od Niemców tylko od Wspólnoty, której są równoprawnymi członkami.
I na koniec trzeba zauważyć, że praktycznie nikt umowy o wolnym handlu z Południową Ameryką nie chce. Cała więc rolnicza zadyma nie ma sensu, jest tylko próbą odreagowania na mieszczuchach starych kompleksów.
-fere-
OdpowiedzUsuńKiedy w sklepie widzę, że banany które przepłynęły ocean są tańsze od naszych rodzimych ziemniaków, zapala się mi czerwona lampka.
Wtedy widzę wśród "biednych" rolników, na wypasionych ciągnikach, Karola Nowogrodzkiego i sprawa robi się jasna i zrozumiała.
Dobre skojarzenie.
UsuńChłop w mieście zawsze narzeka, aby władza nie popadła w mniemanie, że stara się należycie.
Taką prawidłowość eksploatują teraz populiści.
Niewykluczone, że rolnicy mają ich za głupców.
A czy to nie jakos fanaberia ze bedziemy jesc ziemniaki i marchewke z Peru ?
OdpowiedzUsuń-fere-
UsuńFanaberią jest windowanie cen przez rolniczego monopolistę. Kiedy owe ziemniaki uprawiane w Peru, przewożone przez ocean i oferowane w Polsce są tańsze od krajowych to o czymś świadczy.
Jeżeli będzie lepsza i tańsza od naszej a nasi rolnicy będą sprzedawać na przykład olej, z napędowym włącznie, to dlaczego nie.
Usuń