Dać, czy nie dać. Chodzi o subwencję dla PiS. W pierwszym rzędzie o zwrot kosztów ostatniej kampanii wyborczej. Tych zaś dotychczas chyba nie uzgodniono. Wprawdzie w sprawozdaniu partii jest wyliczenie, ale zarówno PKW, jak i media podawały inne kwoty.
Państwowa Komisja Wyborcza oficjalnie zajęła dwuznaczne stanowisko, dać albo nie. Przyjęła sprawozdanie partii, ale wyraziła wątpliwość, czy Izba SN, której postanowienie uznała, jest w ogóle sądem. Przewodniczący Komisji nieoficjalnie podpowiada, że minister finansów powinien kaczystom zapłacić.
Jeden z członków PKW, który się podczas drugiego posiedzenia w tej sprawie oficjalnie wstrzymał od głosowania, jest teraz zdania, ze PiS nie powinien nic otrzymać. Marszałek Sejmu zaś powiada, że minister powinien ponownie zapytać PKW. To chyba wezwanie, aby Komisja dokonała jeszcze jednej reasumpcji swego głosowania.
Prawo i Sprawiedliwość zaś nie rezygnuje z datków, gromadzonych od swoich sympatyków. Jak by otrzymało subwencję, byłoby najbogatszym ugrupowaniem, wystawiającym kandydata na prezydenta. Jak nie i tak nie przepadnie. Wszak ma chyba jakieś rezerwy. Niektórzy nawet uważają, że niemałe.
My natomiast możemy się tylko zastanawiać. Bo media stale pokazują różnych oficjeli PiS-u, przed ostatnimi wyborami wzywających obywateli, aby głosować na kandydatów ich partii. Robili to stojąc na tle czołgów, helikopterów, czy tylko pocztów, należących do państwa. Jak można było przegrać, prezentując takie wsparcie? Ponad więc wszelką wątpliwość dowiedli, że są niezwykli. I władzę sprawuje kto inny…
Pozostaje jeszcze wyjście pośrednie. Subwencje dla PiS pozostawić w depozycie bankowym i uwolnić, kiedy się rozplącze problem Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Wtedy PiS by też był zainteresowany szybkim rozwiązaniem, ale…
Coraz mocniej się to przekłada na brak poszanowania prawa we wszystkich dziedzinach życia. Dramatyczny upadek moralności na szczytach władzy pis, zera, kaczafiego , morawieckiego owocuje pogardą dla tych wartości w elektoratach wszystkich już chyba partii...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rozmienili przyzwoitość na drobne, ale głównie w swojej kamaryli. Roszczeniowcy zaś, pamiętając komunę, gdzie inteligenci byli tolerowani, gdy pracowali, dostawali podwójne kartki na mięso, mają nadzieję na lepsze czasy, gdy kaczyzm wróci.
UsuńPozdrawiam również.
"Marszałek Sejmu zaś powiada, że minister powinien ponownie zapytać PKW. To chyba wezwanie, aby Komisja dokonała jeszcze jednej reasumpcji swego głosowania. "
OdpowiedzUsuńObecny marszałek Sejmu kolejny raz pokazuje, że jest po prostu pisiorskim popychlem!
Które na antypisią opozycję zostało wysłane właśnie po to żeby ją rozbijać, i żeby na jej konto robić dobrze klice z Nowogrodzkiej...
"Prawo i Sprawiedliwość zaś nie rezygnuje z datków, gromadzonych od swoich sympatyków. Jak by otrzymało subwencję, byłoby najbogatszym ugrupowaniem, wystawiającym kandydata na prezydenta. Jak nie i tak nie przepadnie. Wszak ma chyba jakieś rezerwy. Niektórzy nawet uważają, że niemałe."
OdpowiedzUsuńNakradło tyle, że rezerwy ma ogromne!
A "radosna twórczość" szefa i członków PKW, marszałka Sejmu i innych takich pisiorskich cuchnących onuc tylko je upewnia, że może z tych zrabowanych państwu środków skorzystać na pewno nielegalnie, za to całkowicie bezkarnie...
Rzecz z subwencją dla PiS-u jest chyba pozornie bardzo skomplikowana. Oczywiste są nadużycia wyborcze i fakt, ze PKW nie jest komisją śledczą. Trzeba więc doprowadzić do procesu. Sąd może wdrożyć dochodzenie i sprawa będzie jasna. Postanowienie ministra finansów o wstrzymaniu dotacji jest tu oczywistym początkiem.
UsuńHołownia zaś stara się problem załatwić bez mitręgi, legitymizując niestety PiS-owską deformę sadownictwa. To by był klasyczny zgniły kompromis, na który nikt nie pójdzie.