Prezes w Londynie. Załatwi Polakom zachowanie dotychczasowych przywilejów? W końcu wybaczenie pani May jej maltańskiej nielojalności powinno mieć jakąś cenę. Tyle, że trudno uwierzyć, iż praktyczni Brytyjczycy nie dostrzegli oczywistej prawidłowości. Katarzyna Wigura opisuje ją następującymi słowami: “rozziew między retoryką PiS-u – nierzadko zawierającą trafne diagnozy bolączek społecznych – a chaotyczną i destrukcyjną praktyką jego działania jest jedną z niezbywalnych cech obecnie rządzącej Polską formacji.
PiS zaś na rzeczonej wizycie skorzysta. Pani May bowiem jakoś tam może legitymizować demokratyczny a nieformalny urząd naczelnika kraju. Ten zaś, rozciągnięty na całe państwo stworzy sieć lokalnych podnaczelników, co wedle Waldemara Kuczyńskiego może być wstępem do zakwestionowania innych zasad demokracji i wreszcie także wolnych wyborów. Plan zatem może się skończyć tym, że do spotkania nie dojdzie. Oficjalnie z winy terrorystów. Znowu spisek.
Rzecz musi wywoływać frustrację w obozie władzy. Mają tam szeroką paletę specjalistów, doradzających w sytuacjach skrajnych, ale głównie w MON-ie. Może dlatego Prezydent dobrał sobie na takie stanowisko także narciarskiego trenera. Będzie doskonalił dziedzinę, w której Andrzej Duda się chyba czuje najlepiej. Albo nie bardzo już kogo się da angażować do władz. W sytuacji, kiedy opozycja zwalcza Prezesa słowami jego zmarłego brata, trudno się dziwić. Nawet Asz Dziennik zwrócił na tę bolączkę uwagę.
A ambicje władz nie maleją. Sięgamy po miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jako jej stały członek też. Pewnie do tego nam potrzeba poparcia Wielkiej Brytanii. I jak się tu uskarżać na niezdolność PiS-u do kreowania międzynarodowych sukcesów? I wszystko wbrew kadrowym brakom i silnemu przeciwdziałaniu szyderców.
No i wbrew międzynarodowemu terrorowi oczywista oczywistość.
Po uprzednim sprawdzeniu,przez jego sługusów gdzie jest miasto Lądek czy Londyn,cichcem poleciał na wyspy.Ciekawe,jak przekonali go na podróż samolotem?Może popłynął łodzią podwodną spod Radomia.Dziwne ze brytyjska premier wyraziła zgodę na spotkanie z nim,zamiast zasadzić kopniaka i poszczuć psami.W końcu jak się tam znalazł,zamach oczywiście na niego.Nie dziwne będzie jak reżimowe media pociągną temat w tym kierunku.Jego brat miał to samo,wyleciał do Japonii a błąkał się po mongolskich stepach i jurtach popijajac kobyle mleko.O wycieczce zorganizowaną przez Gruzina nocą po osetyńskich wsiach nie wspominając.I tak to siedzi gdzieś w bunkrze,trzęsąc się jak osika,sługi mają pełne ręce roboty przy wymianie pampersów.PS.sorry jeżeli poczułeś pewien dyskomfort,odpaliłem komentarz na żywca,spontanicznie,myślę że dzięki temu blog żyje,nie jest taki grzeczny,wymuskany.Ty jesteś jego Gospodarzem i rozumiem że trzeba dokładnie dany komentarz przygotować.Wiesz,jeżeli słuchanie Pink Floyd,King Crimson,Genesis czy Yes nie pomaga czasami to się zdarza.Fajnie piszesz.Cześć.
OdpowiedzUsuńO, dzisiaj trudno się Tobą nie zgodzić. I to nie tylko dlatego, że mnie komplementujesz, za co zresztą jestem wdzięczny.
OdpowiedzUsuńCześć.